W wybuchu, który jest traktowany przez policję jako atak terrorystyczny, zginęło co najmniej 19 osób, a 59 zostało rannych."Opuszczaliśmy salę po koncercie Ariany Grande ok. godz. 22.30 (godz. 23.30 w Polsce), gdy usłyszeliśmy huk, jakby eksplozję. Wybuchła panika, wszyscy próbowali uciekać" - relacjonował w rozmowie z agencją Press Association 22-letni Majid Khan. "Wszyscy, którzy byli po drugiej stronie sali, gdzie było słychać huk, nagle przybiegli do nas i próbowali się wydostać, więc wszystko się zablokowało" - dodał. Gary Walker, który przyjechał do Manchesteru z Leeds i z żoną czekał przed halą na córki, opowiadał BBC, że po wysłuchaniu ostatniej piosenki "nagle widać było błysk i słychać huk", a po chwili pojawił się dym. Walker został ranny w nogę odłamkiem metalu, a jego żona ma obrażenia jamy brzusznej. Elena Semino, która czekała na swoją 17-letnią córkę przy kasie biletowej i także została ranna, mówiła dziennikowi "Guardian": "Poczułam uderzenie ciepła na szyi i gdy podniosłam głowę wszędzie wokół leżały ciała". Według policji eksplozja nastąpiła w foyer hali, a wersję tę potwierdza w rozmowie z BBC Emma Johnson. "To na pewno była bomba. Na pewno stało się to w foyer" - powiedziała. "Byliśmy z mężem na górze schodów, czekając na nasze dziewczynki, gdy rozbita została szyba. Stało się to obok miejsca, w którym sprzedają pamiątki. W całym budynku odczuwalne były wstrząsy" - relacjonowała. "Wszyscy wpadli w panikę, spychali się na schodach" - opowiadała telewizji Sky News Isabel Hodgins. "Korytarz był pełen ludzi, czuć było zapach spalenizny. Gdy wychodziliśmy, było bardzo dużo dymu" - dodała. "Ludzie krzyczeli, że widzieli krew, ale inni mówili, że eksplodowały balony" - powiedział BBC 22-letni Robert Tempkin. Manchester Arena może pomieścić 21 tys. ludzi. Według Cheryl McDonald, która przyszła na koncert ze swoją 9-letnią córeczką, sala "była pełna dzieci". "Moja córka jest w wielkim szoku" - dodała.