Maciej Wroński podkreśla, że polski kierowca, który padł ofiarą zamachowca w Niemczech, musiał trzymać się sztywnych reguł czasu pracy. Jeśli chciałby odjechać w bezpieczne miejsce, czekałyby go kary za przekroczenie czasu pracy. Szef Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska podaje przykłady, gdy kierowcy otrzymywali wysokie kary nawet za przeparkowanie samochodu, aby umożliwić wyjazd innemu pojazdowi. Podkreśla, że uelastycznienie polskich przepisów w tym zakresie można byłoby zminimalizować zagrożenia ataków. Napady na kierowców Maciej Wroński dodaje, że na wielu parkingach kierowcy ciężarówek nie mogą czuć się bezpiecznie. Dochodzi do napadów, a policja dociera na miejsce za późno - ocenia. Podaje przykład napadu na parkingu przy autostradzie A2 w okolicach Pruszkowa. Kierowca zamknął się w kabinie ciężarówki i wzywał policję. Zanim jednak patrol dojechał na miejsce, przestępcy rozładowali całą naczepę i uciekli z towarem. Dlatego kierowcy chcieliby ochrony lub monitoringu takich miejsc postoju. Zamach w Berlinie Wczoraj w stolicy Niemiec rozpędzona ciężarówka wjechała w tłum ludzi na jarmarku bożonarodzeniowym. 12 osób nie żyje, a 48 jest rannych, niektóre z nich ciężko. Według niemieckiej policji, w kabinie ciężarówki znaleziono ciało obywatela Polski. Wiele wskazuje na to, że to właściwy kierowca tira, który mógł zostać porwany. Domniemany sprawca to Pakistańczyk, który mieszkał w ośrodku dla uchodźców.