"Osobiście uważam za niestety prawdopodobne, że w tym przypadku mamy do czynienia z prawdziwym islamistycznym zamachem samobójczym" - powiedział Herrmann agencji dpa. Dodał, że nie można wykluczyć, iż zamachowiec miał kontakty z Państwem Islamskim. Zastrzegł, że na razie nie ma na to żadnych dowodów. "Miał plecak z ładunkiem wybuchowym, w którym znajdowało się też wiele ostrych części metalowych, które mogły zranić wielu ludzi znajdujących się w pobliżu, dlatego musimy wyjść z założenia, że nie było to zwykłe samobójstwo, lecz że (sprawca) chciał zabić możliwie jak najwięcej osób" - powiedział Herrmann dodając, jest to "typowe dla zamachu samobójczego". W zamachu w Ansbach w Bawarii 12 osób odniosło rany, a sam zamachowiec zginął na miejscu. Syryjczyk przyjechał do Niemiec dwa lata temu. Przed rokiem jego wniosek o azyl został odrzucony, jednak imigrant nie został odesłany do kraju, lecz otrzymał status osoby tolerowanej. Mężczyzna dwukrotnie podejmował próby samobójcze i był leczony w klinice psychiatrycznej. Sprawca, który przyniósł ładunek wybuchowy na miejsce przestępstwa w plecaku, zdetonował go, gdy odmówiono mu wejścia na festiwal muzyczny odbywający się w Ansbach. Ranni w eksplozji to klienci pobliskiej restauracji. Stan trzech osób jest ciężki. Do eksplozji doszło zaledwie w kilka godzin po zabójstwie Polki w Reutlingen w Badenii-Wirtembergii. Kobieta została zabita w niedzielę maczetą przez 21-letniego uchodźcę z Syrii; został on zatrzymany przez policję. W piątek w stolicy Bawarii Monachium doszło do strzelaniny, w której 18-letni Niemiec irańskiego pochodzenia zastrzelił dziewięć osób; szaleniec popełnił następnie samobójstwo. Wśród rannych nie ma Polaków Wśród rannych w zamachu w Ansbach w Niemczech nie ma Polaków. Poinformował o tym na Twitterze dyrektor biura rzecznika prasowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Rafał Sobczak.