W przeprowadzonych 8 listopada 2020 roku wyborach parlamentarnych zwyciężyła Narodowa Liga dla Demokracji (NLD), kierowana przez laureatkę Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi. Pierwsze posiedzenie nowego parlamentu miało się odbyć we wtorek. NLD zdobyła wystarczającą większość, by utworzyć kolejny rząd. Partia sprawowała już władzę w Birmie od 2015 roku, kiedy odbyły się pierwsze powszechne wybory od czasu rozwiązania w 2011 roku junty wojskowej, która rządziła krajem przez poprzednie 50 lat. Według armii i popieranej przez nią partii Unia Solidarności i Rozwoju (USDP), która zdobyła 6,9 proc. miejsc w nowym parlamencie, podczas głosowania miało dojść do oszustw. Birmańska komisja wyborcza odrzuciła te oskarżenia. Armia zajmie się walką z COVID-19 Narodowa Rada Obrony i Bezpieczeństwa wydała zarządzenie 1/2021, na podstawie którego wojsko zbada nieprawidłowości podczas wyborów z 8 listopada - podał w poniedziałek dziennik "Myanmar Times", powołując się na informacje przekazane w kontrolowanej przez wojsko telewizji Myawaddy. Armia już wcześniej przekazała, że przejmuje władzę w Birmie na rok, wprowadziła też w kraju stan wyjątkowy. Aresztowano również liderów NLD, w tym Aung San Suu Kyi i prezydenta kraju - U Win Myinta. Do czasu kolejnych wyborów armia zajmie się walką z epidemią COVID-19, poprawą stanu gospodarki i przyspieszy działania w celu utrzymania pokoju w kraju - przekazało wojsko. "Nikt nie wierzy w oskarżenia o fałszerstwa wyborów" "Na razie sytuacja jest w miarę spokojna. Birmańczycy są bardziej zaszokowani niż wściekli, choć może się to zmienić. Jeśli się to zmieni, poleje się krew, dużo krwi. Na razie ludzie rzucili się wyciągać pieniądze z bankomatów i kupować jedzenie. Pretekstem do zamachu stanu były zdaniem armii fałszerstwa wyborcze" - napisał na Facebooku dr Michał Lubina z Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu Uniwersytetu Jagiellońskiego i autor książki "Pani Birmy. Biografia polityczna Aung San Suu Kyi". Ekspert przypomina, że w listopadzie 2020 roku NLD miażdżąco wygrała wybory, nokautując przybudówkę armii, USDP. "Ta ostatnia twierdziła, że miały miejsce masowe fałszerstwa, co było zarzutem kuriozalnym. USDP dostała tyle głosów, ile realnie ludzi popiera armię, czyli ok. pięć proc. W oskarżenia o fałszerstwa wyborów nie wierzą chyba nawet twórcy tych oskarżeń. Ale co z tego? Każdy pretekst jest dobry, lepszego nie mieli" - napisał dr Lubina. Według eksperta zamach stanu w Birmie to bardzo zła wiadomość dla tego kraju. "Transformacja birmańska w formie z ostatniego, świetnego dla Birmy dziesięciolecia jest skończona. Będzie 'powrót do przeszłości', z Zachodem sankcjonującym Birmę, Chinami zacierającymi ręce i Rosją sprzedającą jej broń" - ocenił. Świat potępił zamach wojskowy w Birmie Zamach wojskowy w Birmie potępiły m.in.: UE, Francja, Wielka Brytania i Stowarzyszenie Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN). Brytyjski premier Boris Johnson oraz minister spraw zagranicznych Dominic Raab wezwali do uwolnienia zatrzymanych przywódców cywilnych, w tym laureatki pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi. "Potępiam zamach stanu i bezprawne uwięzienie cywilów, w tym Aung San Suu Kyi, w Birmie. Głos narodu musi być uszanowany, a cywilni przywódcy uwolnieni" - napisał Johnson na Twitterze. "Zjednoczone Królestwo potępia stan wyjątkowy wprowadzony w Birmie oraz bezprawne przetrzymywanie przez wojsko przedstawicieli rządu cywilnego i społeczeństwa obywatelskiego. Demokratyczna wola narodu Birmy musi być uszanowana, zaś Zgromadzenie Narodowe w sposób pokojowy ponownie zwołane" - oświadczył z kolei minister spraw zagranicznych Dominic Raab. "Niedopuszczalne zagrożenie dla procesu demokratycznego" Francuski szef MSZ Jean-Yves Le Drian oświadczył, że aresztowania w Birmie w następstwie przeprowadzenia wcześniej tego dnia przez wojsko zamachu stanu to "niedopuszczalne zagrożenie dla procesu demokratycznego w tym kraju". - To aresztowanie, jak również przekazanie władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej armii, jest niedopuszczalnym zagrożeniem dla procesu demokratycznego, który rozpoczął się około 10 lat temu - oświadczył Le Drian. Wezwał do "natychmiastowego i bezwarunkowego uwolnienia" stojącej na czele dotychczasowych władz, a wcześniej wieloletniej przywódczyni birmańskiej opozycji Aung San Suu Kyi i wszystkich zatrzymanych polityków, a także do poszanowania listopadowych wyników wyborów parlamentarnych. Z takim samym wezwaniem wystąpił też prezydent Francji Emmanuel Macron. "Należy przywrócić legalny rząd cywilny" Stowarzyszenie Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN) wezwało do "przywrócenia dialogu, pojednania i powrotu do normalności w Birmie". Organizacja, w której skład wchodzi 10 państw Azji Południowo-Wschodniej, w tym Birma, uzasadniła w oświadczeniu, że stabilność polityczna krajów członkowskich jest "kluczowa". "Powtarzamy, że stabilność polityczna w krajach członkowskich ASEAN jest kluczowa dla pokojowego, niezachwianego i prosperującego funkcjonowania organizacji" - zaznaczono w komunikacie. "Zdecydowanie potępiam zamach stanu w Birmie. Należy przywrócić legalny rząd cywilny, zgodnie z konstytucją kraju i wynikiem listopadowych wyborów. Wzywam do natychmiastowego i bezwarunkowego uwolnienia wszystkich zatrzymanych" - napisała szefowa KE Ursula von der Leyen na Twitterze.