Juraj C. trafił w sobotę do aresztu na wniosek prokuratury. Postawiono mu zarzut usiłowania morderstwa z premedytacją, za co grozi 25 lat więzienia lub dożywocie. Według uzasadnienia sądu 71-latek podczas przesłuchania powiedział, że nie zamierzał zamordować premiera. Stwierdził, że nie powinien strzelać, ale dać mu przygotowaną wcześniej dla niego książkę. Powtarzał, że potrafi strzelać i celować w taki sposób, żeby nie narażać życia wybranej ofiary. Jak tłumaczył, dołożył wszelkich starań, żeby nie narazić na niebezpieczeństwo osób z tłumu ani ochroniarzy premiera i członków rządu. Zamachowiec nie zgadzał się z polityką rządu Juraj C. zeznał, że na dwa dni przed oddaniem strzałów do premiera w miejscowości Handlova usłyszał o miejscu i terminie wyjazdowego posiedzenia rządu. W dniu ataku wsiadł do prywatnego samochodu i pojechał do Handlovej. Wziął ze sobą legalnie posiadany pistolet CZ 75B, który miał od 1992 r., oraz dwa magazynki z nabojami. Zamachowiec powiedział sądowi, że nie zgadzał się z polityką obecnego rządu, którą określił jako "judaszową" wobec Unii Europejskiej. Szczególnie krytykował decyzje związane z reformą prawa karnego, która zlikwidowała Urząd Prokuratury Specjalnej, oraz ze wstrzymaniem pomocy wojskowej dla Ukrainy. W sądowym dokumencie nie ma żadnych informacji dotyczących ewentualnych wspólników Juraja C. Ranny w brzuch i klatkę piersiową premier znajduje się w szpitalu w Bańskiej Bystrzycy. Jego stan jest stabilny, ale nie pozwala na przewiezienie do Bratysławy. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!