- Dzięki Bogu udało nam się uciec - powiedział we wtorek wieczorem Thinni w telewizji Al-Arabija po tym, jak pociski trafiły w jego samochód, gdy wyjeżdżał spod gmachu parlamentu, gdzie odbywała się sesja. Premier udawał się na lotnisko - pisze agencja Associated Press. Rzecznik rządu poinformował, że premier wyszedł cało z zamachu, ale jeden z jego ochroniarzy został lekko ranny. Thinni usiłuje zarządzać krajem z Tobruku na północnym wschodzie Libii, po tym jak został zmuszony do ucieczki ze stolicy kraju Trypolisu przez rebeliantów w 2014 roku. Równolegle władzę w Trypolisie sprawuje rząd, który twierdzi, że jest prawowity. Przedstawiciele władz w Tobruku powiedzieli agencji Reutera, że tłumy zgromadziły się we wtorek przed gmachem parlamentu, żeby zaprotestować przeciwko rządom Thinniego. Według rzecznika rządu tłum próbował zaatakować budynek, padły strzały w powietrze. Demonstranci żądali ustąpienia Thinniego. Szef legalnego rządu libijskiego walczy o wpływy w podzielonym kraju od dojścia do władzy w marcu 2014 roku. Rząd Thinniego planował początkowo pracować w Bengazi, ale został zmuszony przenieść się do Tobruku ze względu na walki między siłami rządowymi a islamskimi bojownikami. W ciągu ostatnich dwóch lat bojownicy ci zdobyli mocne wpływy w kraju, a niektórzy zobowiązali się do lojalności wobec dżihadystycznej organizacji terrorystycznej Państwo Islamskie (IS), które na zdobytych terenach w Syrii i Iraku ustanowiło kalifat w czerwcu 2014 roku. Obserwatorzy zwracają uwagę, że próba zamachu na Thinniego uwydatnia niestabilną sytuacje polityczną, czy wręcz chaos w tym północnoafrykańskim kraju, w którym dwa rządy i dwa parlamenty, popierane przez różne frakcje zbrojne, walczą o kontrolę nad państwem cztery lata po obaleniu dyktatury Muammara Kadafiego.