Według tureckiej policji za atakiem stoi Państwo Islamskie. Polskie MSZ sprawdza, czy wśród ofiar znajdują się nasi rodacy. Przed detonacją otworzyli ogień Nie jest znany jeszcze dokładny przebieg zdarzeń. Według wstępnych ustaleń trzech zamachowców przyjechało na lotnisko im. Ataturka taksówką. Przedstawiciele tureckich władz poinformowali, że dwóch wysadziło się w powietrze przed punktem kontrolnym usytuowanym przed wejściem do terminalu. Przed detonacją ładunków otworzyli ogień. Trzeci zamachowiec zdetonował ładunek wybuchowy na parkingu w pobliżu lotniska. Także i on przed wybuchem zaczął strzelać. Relacje świadków zamachu na lotnisku "Z jednej strony padały strzały, pobiegliśmy w przeciwnym kierunku. Potem wybuchły bomby. Wiele osób było poważnie poszkodowanych. Jeden człowiek niedaleko mnie miał szklane odłamki wbite w plecy" - relacjonuje jeden ze świadków tragedii. Richard Kalnins (źródło: CNN): "Nie wiedzieliśmy, co się właściwie stało. Panowała panika, nie wiadomo było, gdzie mamy uciekać. Kiedy sytuacja została opanowana poczułem ulgę, ale też świadomość, że tuż obok zginęli ludzie". Fatos Karahasan (źródło: CNN): "Ludzie płakali, policjanci biegali tam i z powrotem. Byliśmy w bezpiecznym miejscu. Prawdopodobnie w pierwszej grupie opuściłam terminal. Zobaczyłam wtedy skalę tragedii. Wyszliśmy na zewnątrz, zazwyczaj setki ludzi czekają tu na bliskich. Tym razem nie było nikogo". Thomas Kemper (źródło: CNN): "Próbowałem się zdrzemnąć w przerwie między lotami. Usłyszałem strzały. Wiesz, że może dojść do ataku terrorystycznego, ale nie przyjmujesz do wiadomości, że to się dzieje obok ciebie. Zaczęliśmy uciekać. Panował zupełny chaos. Schowałem się na zapleczu jednej z kuchni. Spędziłem tam może 30-40 minut". *** Z dostępnych na chwilę obecną informacji wynika, że wśród ofiar i rannych zamachu na lotnisku w Stambule nie ma polskich obywateli - poinformowało w środę rano MSZ. Biuro prasowe resortu zaznaczyło, że tureckie władze wciąż uzupełniają listy osób poszkodowanych.