Rzeczniczka Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Jelena Smirnych powiedziała agencji Reutera, że nurkowie nie przystąpili jeszcze do wydobywania ciał z tej sali. Według rozbitków, którzy przeżyli katastrofę, wiele dzieci zebrało się w sali zabaw na krótko przed zatonięciem statku. W poniedziałek władze Rosji poinformowały, że liczba ofiar śmiertelnych może wynieść 128. W niedzielę uratowano 80 osób. Na statku w chwili katastrofy znajdowało się 208 osób, podczas gdy "Bułgaria" mogła zabrać na pokład tylko 120. Płetwonurkowie wydobyli z zatopionego wraku 71 ciał. Podnoszenie wraku Wbrew zapowiedziom, podnoszenie wraku z dna Wołgi nie rozpocznie się wcześniej niż w sobotę, bo na miejsce katastrofy muszą dopłynąć specjalne dźwigi. - Będą dwa takie dźwigi, bo statek, który zatonął, ważył około 700 ton, a każdy z dźwigów może podnieść do 350 - relacjonował Igor Bystrow z Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Ratownicy ustalili, że wydobycie wszystkich ciał będzie niemożliwe. Statek zostanie więc podniesiony i pocięty na części. Z popsutym silnikiem Wiadomo już, że statek wyszedł w swój ostatni rejs z popsutym silnikiem i przechyłem na prawą burtę, a przewoźnik nie miał licencji na wożenie pasażerów. Na pokładzie były tylko dwie szalupy zamiast czterech i żadnej z nich nie spuszczono na wodę. Awaryjne wyjście było zaspawane, a statek był przeciążony. Na nabrzeżu najbliższego portu powstało miasteczko namiotowe dla ratowników. Mieszkają tam nie tylko nurkowie, lecz również ekipy, które przez najbliższe dni będą przeszukiwały brzegi rzeki i licznie rozrzucone po niej wyspy. Na miejscu tragedii działają też eksperci ze specjalnie powołanego komitetu śledczego. Przesłuchują wszystkich świadków. Uratowany pasażer - Nikołaj Makarow - opowiada, że gdy statek tonął wśród pasażerów nie było nikogo z załogi, która zajęła się własnym bezpieczeństwem. Żałoba Jak podkreślają władze, to była najtragiczniejsza katastrofa w żegludze rzecznej od 30 lat. - To wielkie nieszczęście - mówił premier Rosji Władimir Putin, składając kondolencje rodzinom ofiar. Prezydent Dmitrij Miedwiediew chwilą ciszy uczcił pamięć tragicznie zmarłych. Gospodarz Kremla zapowiedział wnikliwe śledztwo i surowe kary dla winnych. W intencji tych, którzy razem z "Bułgarią" spoczęli na dnie Wołgi, odprawiane są dziś nabożeństwa we wszystkich rosyjskich cerkwiach. "Bułgaria" była dwupokładowym statkiem, zbudowanym w 1955 r. w Czechosłowacji. Ta wycieczkowa jednostka wracała do stolicy regionu, Kazania, gdy zatonęła w głębokiej na 20 metrów wodzie w odległości ok. 3 km od brzegu. Po zatonięciu "Bułgarii" pozostały w Rosji tylko dwa statki rzeczne tej samej konstrukcji z lat 50. Jeden z nich odbywał przegląd techniczny. Drugi został skierowany do najbliższego portu i dziś zszedł z niego ostatni pasażer. Oba zostaną wycofane z eksploatacji.