Ostatecznie samolot dla podróżnych, prawie samych Polaków, udostępniły prywatne włoskie linie. Odleciał on w sobotę po godzinie 14.00. Pasażerowie mieli lecieć do Polski w piątek o godzinie 13.00, jednak z powodu złych warunków atmosferycznych w Katowicach ich lot był najpierw opóźniany, a potem został odwołany. Zdesperowani ludzie koczowali na lotnisku. Około północy, gdy sytuacja stała się kryzysowa, a napięcie wśród ludzi rosło z każdą chwilą, zaproponowano wszystkim nocleg w hotelu. Polacy przyznali jednak, że woleli pozostać na lotnisku w nadziei, że polecą szybko do Polski. W nocy władze lotniska Ciampino poprosiły o pomoc włoską obronę cywilną, która przywiozła koce. Wszystkim rozdano również jedzenie. Odyseja podróżnych była jednym z głównych tematów włoskich mediów. Agencja Ansa informowała o rozpaczy pasażerów, wśród których byli ludzie starsi i niemowlęta. Agencja Apcom pisała wręcz, że ludzie ci zostali "porzuceni" przez linie Wizz Air. Obecność wielkiej koczującej grupy w małym terminalu lotniska bardzo utrudnia jego funkcjonowanie. Nad porządkiem dyskretnie czuwała policja dokładając wszelkich starań, by nie doszło do zaognienia sytuacji i wybuchu niepokojów. Służby medyczne przysłały na wszelki wypadek ambulans. Ponieważ Wizz Air nie przysłał do włoskiej stolicy samolotu także w sobotę, swą maszynę udostępniły prywatne włoskie linie Air One. Włoski Urząd Lotnictwa Cywilnego ENAC w wydanym komunikacie skrytykował postępowanie linii Wizz Air, które pozostawiły pasażerów samym sobie i nie zapewniły im opieki, przewidywanej w umowach międzynarodowych. Włoskie media podkreślają, że rozwiązanie kryzysu należy zawdzięczać przede wszystkim dyrekcji lotnisk w Rzymie, która nie mając pomocy ze strony przewoźnika wykazała determinację i zrobiła wszystko, by poprawić dramatyczną sytuację, w jakiej znalazło się prawie 170 osób. Przedsiębiorstwo Aeroporti di Roma będzie domagać się zwrotu poniesionych w związku z tym kosztów.