Minister do spraw europejskich Piotr Serafin powiedział, że jesteśmy przekonani, iż obecność w Unii Europejskiej jest korzystna nie tylko dla Polski, ale także Wielkiej Brytanii. Według ministra, żądania Londynu są zbyt wygórowane. - Mam wrażenie, że są formułowane zbyt daleko idące oczekiwania pod adresem innych państw członkowskich UE, gdy idzie o to, co powinno się wydarzyć, żeby Wielka Brytania w Unii Europejskiej mogła pozostać - mówił. Przypomniał debatę w sprawie swobody przepływu osób w Unii. Jak mówił, nie sądzi również, żeby pozostałe państwa Unii, a jest ich 27 zgodziły się na zmiany traktatów, które podważałyby te fundamenty, na których Unia Europejska się opiera. Ekspert do spraw europejskich Piotr Wawrzyk z Uniwersytetu Warszawskiego nie ma wątpliwości, że takie posunięcia to przedwyborcza gra Londynu. - To jest po prostu gra Camerona nakierowana na po pierwsze wygranie wyborów do europarlamentu, a po drugie wygranie wyborów parlamentarnych w Wielkiej Brytanii, przede wszystkim wygranie jego z największą konkurencją, jaką dla niego w tej chwili jest Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa - powiedział Wawrzyk. Jego zdaniem, stąd ta cała retoryka antyimigracyjna, antyunijna. Ale - jak mówił - nie wierzy, aby konserwatyści chcieli doprowadzić do wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego uważa, że na wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej straciłby obie strony. Dlatego, jej zdaniem, to jedynie retoryka, która co jakiś czas powraca. - Myślę, że konsekwencje gospodarcze dla samej Wielkiej Brytanii spowodują, że z Unii Europejskiej ona nie wyjdzie. Możemy patrzeć na sondaże, które rzeczywiście pokazują, że dosyć spora część społeczeństwa jest za tym, żeby Wielka Brytania z Unii wystąpiła, natomiast pytanie brzmi, czy ankietowani są świadomi do końca tego, jakie konsekwencje Wielką Brytanię by czekały po wystąpieniu z UE - powiedziała ekspert. Sytuacja Davida Camerona jest nie do pozazdroszczenia. Silną konkurencję ma po prawej stronie sceny politycznej - partię Nigela Farage'a, ale także w szeregach własnego ugrupowania. Na razie plany są takie, by referendum na temat wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej odbyło się w 2017 roku.