"120-letnia zagadka zaginionego statku, który zniknął bez śladu u wybrzeży Australii, została w końcu rozwiązana. Stało się to dzięki badaczom, którzy przypadkowo natrafili na wrak" - pisze "New York Post". Zaginął w 1904 roku Statek Nemesis transportujący węgiel do Melbourne zaginął u wybrzeży Nowej Południowej Walii w lipcu 1904 roku wraz z 32 członkami załogi. Los jednostki pozostawał nieznany przez dziesiątki lat. Przełom nastąpił w 2022 roku. To właśnie wtedy jedna z firm zajmujących się teledetekcją, przeczesując dno oceanu u wschodnich wybrzeży Australii w poszukiwaniu zagubionego ładunku, przypadkiem natknęła się na wrak statku. Jednostka spoczywała około 16 mil od brzegu (ok. 30 km), na głębokości prawie 150 metrów. Ponieważ nie było wiadomo, co to dokładnie za statek, zdecydowano się przeprowadzić szczegółowe ekspertyzy. Statek zatonął podczas sztormu Dzięki nim badaczom udało się potwierdzić, że jest to wrak zaginionego parowca Nemesis. Według ekspertów statek płynąc do Melbourne natrafił na silny sztorm, który doprowadził do przeciążenia silnika. Statek nie był w stanie uciec z potrzasku, a dodatkowo w jedną z jego burt uderzyła ogromna fala, która zatopiła jednostkę. Eksperci poinformowali, że statek zaczął iść na dno tak szybko, że załoga nie miała nawet czasu na rozmieszczenie łodzi ratunkowych. Władze stanu Nowa Południowa Walia poinformowały, że chcą się skontaktować z potomkami marynarzy, którzy zginęli na statku. "Około 40 dzieci straciło rodziców w tym wraku. Mam nadzieję, że to odkrycie zamknie tę sprawę i da satysfakcję rodzinom marynarzy, które nigdy nie poznały ich losu - powiedziała Penny Sharpe, minister środowiska i dziedzictwa Nowej Południowej Walii. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!