FBI wysłało do Malezji swoich agentów, którzy mają pomóc w prowadzonym dochodzeniu. Amerykanów zastanawia jednak to, w jaki sposób kontrolowano pasażerów wchodzących na pokład i jaki cudem nawet kilku z nich mogło rozpocząć lot na podstawie skradzionych przed laty dokumentów. Oficjalnie mówi się o dwóch osobach o rysach azjatyckich, które wykorzystały paszporty skradzione w Tajlandii na przestrzeni ostatnich dwóch lat obywatelom Austrii oraz Włoch. Wiadomo, że osoby, które wykorzystały te paszporty kupiły bilet jedynie w jedną stronę i zadeklarowały, że docelowo chciały dolecieć do Europy. Na lotnisku w Malezji zabezpieczono już monitoring. Nagrania pozwolą sprawdzić, kto dokładnie wsiadł na pokład samolotu. Zdjęcia sprawdzone zostaną w amerykańskich bazach osób podejrzewanych o terroryzm. Ale trzeba też zaznaczyć, że w tej części świata często skradzione dokumenty wykorzystuje się do szmuglowania narkotyków. Przy okazji katastrofy malezyjskiego samolotu amerykańskie służby wskazują, że należy pilniej sprawdzać prawdziwość okazywanych dokumentów. W tej chwili niewiele lotnisk na świecie ma możliwość sprawdzenia, czy paszport figuruje w bazie skradzionych lub zaginionych.Od 2002 roku skradziono na całym świecie ponad 40 milionów dowodów osobistych i paszportów. Po atakach z 11 września Interpol zaczął tworzyć bazę danych utraconych dokumentów na świecie, ale niewiele państw ją wykorzystuje. Amerykanie najczęściej kontrolują bazy danych Interpolu, by sprawdzić, kto faktycznie wjeżdża do USA. Każdego roku sprawdzają 250 milionów dokumentów, Wielka Brytania 120 milionów, a Zjednoczone Emiraty Arabskie 50 milionów.Po katastrofie samolotu malezyjskich linii lotniczych FBI podkreśla, że trzeba zacząć masowo wykorzystywać bazę Interpolu, bo terroryści, o ile już tego nie zrobili w przypadku malezyjskiego samolotu, mogą wykorzystać skradzione paszporty, by dostać się na pokład samolotu.Paweł Żuchowski