Ostatnie słowa brzmiały: "Dobranoc, Malaysian trzy siedem zero", a nie jak informowano wcześniej: "w porządku, dobranoc".Badania prowadzone przez malezyjskie ministerstwo transportu mają jeszcze określić, czy wypowiedział je pilot czy drugi pilot. Jak ocenia BBC, nowa wersja ostatnich słów jest bardziej formalna i lepiej pasuje do stylu, w jakim piloci zazwyczaj kontaktują się z wieżą kontroli lotów. Na razie nie wiadomo, dlaczego władze poinformowały o tej zmianie, ani dlaczego tak wiele czasu zajęło jej ustalenie. Ostatni kontakt miedzy kokpitem i wieżą kontroli lotów miał miejsce o 1.19 czasu malezyjskiego. Samolot, na pokładzie którego było 239 osób, leciał z Kuala Lumpur do Pekinu. Zaginął 8 marca mniej niż godzinę po starcie z lotniska w stolicy Malezji. Malezyjskie władze poinformowały w ubiegłym tygodniu, że dane uzyskane z satelitów wskazują na to, iż samolot wpadł do morza w południowej części Oceanu Indyjskiego. Mimo to do tej pory poszukiwania prowadzone przez wiele państw nie przyniosły żadnych rezultatów. Bierze w nich udział 11 samolotów oraz statki m.in. z Australii i Chin. Premier Australii Tony Abbott przyznał, że poszukiwania zaginionego samolotu linii Malaysia Airlines są "niebywale skomplikowane". Zapowiedział jednak, że jeszcze "bardzo długo potrwa", zanim władze zaczną choćby rozważać ograniczenie zakresu akcji poszukiwawczej. Tymczasem rodziny chińskich pasażerów zaginionego boeinga domagają się od malezyjskiego rządu oficjalnych przeprosin za autorytarne stwierdzenie, że wszyscy zginęli. Żądają też "prawdy w sprawie losu zaginionych na pokładzie Boeinga".