W miejsce poszukiwań, gdzie samolot zapewne zakończył lot, wpłynął statek GO Phoenix wyposażony w specjalistyczne sprzęt i z ekspertami na pokładzie. Podwodne sensory będą skanować dno morskie w poszukiwaniu śladów paliwa, co może umożliwić lokalizację wraku.Jeszcze w tym miesiącu do statku Phoenix mają dołączyć dwie jednostki wysłane przez holenderską firmę Fugro. Operacja poszukiwawcza może potrwać co najmniej rok. Na podstawie danych satelitarnych śledczy ustalili, że samolot zakończył lot na Oceanie Indyjskim, na północy zachód od australijskiego miasta Perth. Poprzednie poszukiwania zostały zawieszone cztery miesiące temu, aby umożliwić przeprowadzenie szczegółowego trójwymiarowego odwzorowania dna morskiego o powierzchni 110 tys. kilometrów kwadratowych. Według śledczych najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem zaginięcia jest nagły spadek poziomu tlenu na pokładzie, w wyniku którego załoga i pasażerowie stracili przytomność. Samolot kontynuował lot na pilocie automatycznym, aż do chwili upadku do oceanu po wyczerpaniu się paliwa. Boeing 777 zaginął 8 marca w niewyjaśnionych okolicznościach krótko po starcie z Kuala Lumpur w Malezji. Maszyna, lecąca do Pekinu, z nieustalonych przyczyn zboczyła z kursu. Na pokładzie było 239 osób, w tym 153 obywateli Chin.