- Ciało 35-letniego Stevena Ivensa zostało odnalezione przez dwóch turystów w lesie, tuż za kościołem. Miejsce to znajduje się niedaleko domu mężczyzny - powiedział przedstawiciel policji Darin Ryburn. Sprawą zajmuje się prokurator. Ma on wyjaśnić jak i kiedy zginął agent FBI. Ivens podobno cierpiał na depresję. Był pod opieką lekarza. Z domu wyszedł 10 maja. Miał przy sobie klucze i broń służbową. Był poszukiwany. Jego żona Thea apelowała do niego publicznie, by wrócił. Mężczyzna osierocił rocznego syna.