Brytyjska policja podchodzi do najnowszych doniesień bardzo ostrożnie. Wielokrotnie w przeszłości dochodziło do podobnych przełomów, które spełzały na niczym. Niemniej policja nazwała najnowsze fakty istotnymi. A to słowo, które rzadko pada w sprawie Madeleine McCann. Nie znaczy to wiele, ale zachęcone doniesieniami z Niemiec brytyjskie służby zaapelowały o przekazywanie informacji, które mogą rzucić nowe światło na sprawę. Istnieje przypuszczenie, że skoro strona niemiecka podejrzewa konkretną osobę, ktoś inny może mieć ważne szczegóły, które rzucą nowe światło na sprawę. Być może sprawców uprowadzenia było kilku. Wiadomo, że w dniu zniknięcia Madeleine ktoś dzwonił do podejrzanego mężczyzny. Na drugi dzień miał on przerejestrować zielonego jaguara (jeden z samochodów, które do niego należały) na nazwisko innej osoby. To może być zbieg okoliczności, choć niekoniecznie. Fakty te budzą szczególne zainteresowanie mediów. Ciała Madeleine McCann nigdy nie znaleziono Warto dodać, że brytyjska policja nie traktuje sprawy w trybie podejrzenia o morderstwo. Między innymi dlatego, że ciała Madeleine nigdy nie znaleziono. Jeśli to się zmieni lub zabójca przyzna się do winy, wówczas będzie można mówić o zabójstwie. Strona niemiecka jest przekonana, że dziewczynka nie żyje. Najbardziej zainteresowani sprawą są oczywiście rodzice dziecka, którzy przypatrują się nowym wydarzeniom z ostrożną rezerwą. Nie udzielają wywiadów, nie chcą bowiem skupiać uwagi na sobie. Choć nigdy nie utracili nadziei, że ich córka mogła przeżyć, są realistami. Od zaginięcia Madeleine McCann minęło 13 lat. Kate i Gerry McCann przede wszystkim chcą w końcu poznać los, jak spotkał ich dziecko, a jeśli to możliwe, ujrzeć na ławie oskarżonych ludzi odpowiedzialnych za jej uprowadzenie. Nic w pełni nie zrekompensuje straty państwa McCann. Bogdan FrymorgenOpracowanie: Justyna Lasota-Krawczyk Czytaj na RMF24.pl