Francuzka, Włoszka i ich gruziński kierowca jechali na inspekcję obozu czeczeńskich uchodźców. Utrzymywali stały kontakt radiowy z siedzibą Czerwonego Krzyża w Tibilisi. Łączność z nimi urwała się ponad dobę temu. Gruzińskie ministerstwo bezpieczeństwa przypuszcza, że grupa ta mogła zostać porwana. Rosjanie twierdzą, że w obozie, który zamierzał skontrolować Czerwony Krzyż, przebywają uzbrojone grupy partyzantów. Według Gruzinów, mieszka tam tylko kilkuset cywilnych uchodźców z Czeczenii.