Całą trójkę wzięto na pokład w rejonie na północ od Fidżi. Chłopcy wypłynęli z należących do Nowej Zelandii wysp Tokelau 5 października i od tamtej pory słuch po nich zaginął. Bezskutecznie poszukiwała ich m.in. nowozelandzka straż przybrzeżna. Łódź nastolatków musiała przedryfować setki kilometrów zanim w środę dostrzegł ją statek rybacki "San Nikunau". Chłopcy są w dobrej kondycji, choć odżywiali się tylko mewami, które łapali i zjadali na surowo. "Pomimo tego co przeszli są w całkiem dobrym stanie - zrelacjonował w rozmowie telefonicznej jeden z rybaków. - Byli trochę poparzeni przez słońce, ale potrzebowali jedynie niewielkiej pierwszej pomocy: posmarowania maścią na poparzenia". Cała trójka przypłynie jutro do stolicy Fidżi, miasta Suva. Rodziny nastolatków sądziły już, że wszyscy utonęli; za chłopców odprawiono mszę żałobną.