Raport, streszczony w poniedziałkowym "Washington Post", stwierdza, że ministerstwo obrony USA nie orientuje się, do kogo trafiło około 190.000 karabinów AK-47 i pistoletów przeznaczonych pierwotnie dla irackich sił bezpieczeństwa. Resort obawia się, że broń wpadła w ręce ruchu oporu walczącego z wojskami amerykańskimi w Iraku. Od roku 2003 Stany Zjednoczone wydały 19,2 miliarda dolarów na stworzenie irackiej armii i policji, z czego 2,8 mld przypadło na zakup i dostawy broni. Jednak według raportu GAO, dystrybucja broni była przypadkowa i nie przebiegała zgodnie z obowiązującymi procedurami. Było tak zwłaszcza w latach 2004-2005, kiedy szkoleniem wojsk irackich kierował generał David Petraeus - obecny naczelny dowódca wojsk USA w Iraku. Pentagon nie kwestionuje ustaleń GAO i informuje, że wszczął swoje własne dochodzenie w sprawie nieprawidłowości. Według cytowanej przez "Washington Post" specjalistki z Center for Defense Information, Rachel Stohl, bezowocne poszukiwania broni masowego rażenia w Iraku, na których w znacznej mierze skupiały się wysiłki wojsk amerykańskich w początkowym okresie okupacji, przyczyniły się do tego, że niedostatecznie pilnowano składów broni.