Kanadyjskie władze starają się ograniczyć rozprzestrzenianie się choroby, ale nie zawsze się to udaje. Barbara Yaffe ze służb medycznych w Toronto zaapelowała, by do lekarza zgłaszały się osoby, które 14 kwietnia podróżowały pociągiem z pielęgniarką, u której stwierdzono objawy choroby. Osoba, u której stwierdzono SARS, podróżowała liniami GO dwukrotnie w czasie, gdy wykazywała już symptomy choroby. - Każdy, kto mógł się zarazić, powinien się przebadać w ciągu pięciu dni - mówi Yaffe. W Kanadzie choruje ponad 300 osób, 14 zmarło. Tymczasem w sąsiednich Stanach Zjednoczonych zanotowano zaledwie 39 przypadków zachorowań, nie było jak dotąd ofiar śmiertelnych. Czym można to wytłumaczyć, o tym w relacji waszyngtońskiego korespondenta RMF Grzegorza Jasińskiego: Zespół ostrej niewydolności oddechowej, wywołany przez śmiertelny zarazek z południa Chin, zaczyna się jak grypa z wysoką gorączką i przechodzi w zapalenie płuc. W 4 procentach wypadków kończy się śmiercią. Chiny zaraziły nią świat. SARS dotyka już 30 krajów, odnotowano do tej pory 4 tys. przypadków choroby. Ponad 220 osób zmarło.