Przywódcy Polski, Włoch i Salwadoru potwierdzili dzisiaj poparcie dla "wolnego i demokratycznego Iraku" i zapowiedzieli pokonanie rebeliantów - poinformował Biały Dom podsumowując rozmowy telefoniczne prezydenta Busha z Aleksandrem Kwaśniewskim, premierem Silvio Berlusconim i prezydentem Francisco Floresem. Rzecznik Białego Domu Scott McClellan oświadczył, że Bush i jego rozmówcy "potwierdzili zobowiązanie wobec narodu irackiego w sprawie wolnego i demokratycznego Iraku". Zapowiedzieli "pokonanie mniejszości i elementów ekstremistycznych", usiłujących przemocą wykoleić proces transformacji w Iraku. Bush w czasie rozmowy wyraził "uznanie dla polskich żołnierzy i dowódców oraz kierowanej przez nich wielonarodowej dywizji za profesjonalizm oraz umiejętne współdziałanie z lokalną społecznością" - poinformowały służby prasowe Kancelarii Prezydenta RP. "Prezydenci dokonali przeglądu sytuacji w Iraku. Zgodzili się, że konieczne są dalsze konsekwentne działania zmierzające do stabilizacji tego kraju poprzez zwalczanie elementów ekstremistycznych oraz doprowadzenie do przekazania władzy Irakijczykom w planowanym terminie, tj. do 30 czerwca br. Omówiono też wysiłki dyplomatyczne zmierzające do przyjęcia stosownej rezolucji Narodów Zjednoczonych" - czytamy w komunikacie. - Rozmowa była spowodowana wydarzeniami w Iraku i przebiegła bardzo dobrze. Prezydent Kwaśniewski obiecał, że Polska pozostaje w Iraku i traktuje swe obowiązki w Iraku poważnie - powiedział zastrzegający sobie anonimowość wyższy przedstawiciel administracji. Dodał, że obaj przywódcy "dyskutowali też o strategii, taktyce i następnych krokach w Iraku, o dalszych posunięciach dyplomatycznych i politycznych". Nie chciał jednak ujawnić bliższych szczegółów na ten temat. - Sytuacja w Iraku jest trudna dla wszystkich, ale nie możemy pozwolić, aby jeden młody człowiek na czele gangu budował swoją przyszłość - powiedział urzędnik, mając na myśli szyickiego duchownego Muktadę al-Sadra. Ambasador RP w Waszyngtonie Przemysław Grudziński udzielił wywiadu radiu NPR, w którym powiedział, że Polska jest zdecydowana pozostać w Iraku w tym roku, ale przyznał, że rosnące straty wśród żołnierzy koalicji zwiększają polityczną presję na polski rząd w momencie zbliżającej się zmiany premiera. - Zależy nam na rzeczy bezcennej, jaką jest legitymizacja. Bylibyśmy zadowoleni, gdyby NATO wzięło na siebie bardziej znaczącą rolę w Iraku, być może obejmując także dowództwo w strefie dowodzonej obecnie przez Polskę. Inną częścią tego równania byłaby zwiększona rola ONZ - powiedział ambasador Grudziński. W mediach amerykańskich wyraża się obawy czy w sytuacji nasilenia walk w Iraku i strat w wojskach koalicji, sojusznicy USA nie będą skłonni wycofywać się stamtąd pod presją swej opinii publicznej. Niekiedy pojawiają się też wątpliwości co do wartości bojowej niektórych sojuszników. "Niektóre z sił międzynarodowych rozmieszczonych na południu (Iraku) przy założeniu, że jest to region stosunkowo spokojny, być może nie stoją na wysokości zadania" - napisał dzisiaj analityk od spraw wojskowych "New York Timesa", Michael Gordon. Podał on przykład oddziałów ukraińskich, które "w obliczu ataków ze strony milicji al-Sadra wycofały się ze swej bazy w mieście Kut". Ukraińcy twierdzą, że wycofanie nastąpiło po uzgodnieniu z amerykańskim dowództwem.