Oficjalne media cytowały w sobotę ministra informacji Zimbabwe Sikhanyiso Ndlovu, który ocenił, że cholera jest wynikiem ataku biologicznego przeprowadzonego przez Wielką Brytanię. - Wybuch cholery to skutek zaplanowanego rasistowskiego ataku na Zimbabwe ze strony byłej potęgi kolonialnej, wspomaganej przez jej sojuszników - powiedział wedle tych doniesień Ndlovu. Prezydent Zimbabwe Robert Mugabe zapewnił w czwartek, że jego rząd uporał się już epidemią. Jednak Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podała w piątek, że choroba nadal się rozprzestrzenia i zmarły na nią od sierpnia już 792 osoby. Odnotowano ponadto 16 700 przypadków zachorowań. WHO ostrzega, że jeśli władze pogrążonego w chaosie państwa nie podejmą działań na rzecz opanowania epidemii, cholerą zarazić się może nawet do 60 tys. ludzi. Jak podkreśla agencja Associated Press, reżim Mugabego często obarcza Zachód winą za swoje niepowodzenia. Gospodarka Zimbabwe pogrążyła się w kryzysie po odebraniu przez Mugabego na początku XXI w. ziemi nielicznym białym farmerom. Efektywne niegdyś rolnictwo upadło, a w kraju zapanowała klęska głodu. Naruszenie praw własności odstraszyło zagranicznych inwestorów, którzy wycofali swój kapitał. Sektor bankowy załamał się, a w kraju zapanowała hiperinflacja. Wybuch epidemii cholery to m.in. skutek bankructwa służby zdrowia oraz zrujnowanej infrastruktury wodnej. Po marcowych wyborach prezydenckich i parlamentarnych w Zimbabwe dodatkowo zapanował chaos w związku ze sporem o podział władzy między prezydentem Mugabe a liderem opozycji Morganem Tsvangiraiem.