Brytyjski dziennik proponuje opracowanie planu dla Bliskiego Wschodu, wzorowanego na planie Marshalla dla powojennej Europy, który zapewniałby pomoc finansową i wymianę doświadczeń w przebudowie systemu rządzenia z autokratycznego na demokratyczny. Celem planu byłoby wsparcie integracji gospodarek państw arabskich z globalnym rynkiem. Taki plan, którego koszty ocenia gazeta na 10 mld dolarów, obejmujący pomoc gospodarczą z wykluczeniem wojskowej, pomyślany jako nagroda za instytucjonalne zmiany, jest - zdaniem "Timesa" - w interesie Zachodu. "Rozwój islamskiego terroryzmu został pobudzony przez brak (demokratycznych - red.) kanałów służących jako ujście do wyrażania politycznego niezadowolenia" - napisano w komentarzu. "Rozwój Libii, Syrii i Egiptu powstrzymują praktyki zawłaszczania państwa (przez rządzącą elitę władzy). Monarchie regionu Zatoki Perskiej kontrolujące przychody z ropy naftowej nie rozdzielają ich efektywnie. Faktycznie jest to region zapóźniony w rozwoju o dużym bezrobociu wśród młodych. Jeśli problemy te nie zostaną złagodzone, to wówczas islamizm zyska na atrakcyjności" - napisał "Times". Europa poniesie tego konsekwencje w postaci napływu ekonomicznych imigrantów i nasilenia się - jak je nazywa londyńska gazeta - "ksenofobicznych ruchów" politycznych i religijnych. Według "Timesa" pomoc w ramach planu Marshalla dla Bliskiego Wschodu byłaby związana z postępami w reformowaniu gospodarki i rozwojem demokratycznych instytucji. Bank Światowy i MFW mogłyby zostać zaangażowane w opracowanie długofalowego programu liberalizacji rynku i prywatyzowania przemysłu. Kraje arabskie nie byłyby "pod ideologicznym przymusem obrania zachodniego modelu gospodarki", ale powinny uznać, "że wolny rynek i konkurencja generują bogactwo i umożliwiają jego przenikanie do najbiedniejszych warstw społecznych". Tam właśnie, wśród biedoty "rozstrzygnie się bitwa o poprawę standardu życia w świecie arabskim i bezpieczeństwo zachodnich demokracji" - zaznacza "Times". Polemizując z rozpowszechnionym stereotypem państw arabskich jako państw bogatych z tytułu posiadania ropy "Times" zauważa, że bogactwo nie jest rozdzielone równomiernie, a gospodarka wszystkich państw arabskich razem wziętych jest mniejsza niż kanadyjska. Pomoc USA dla Bliskiego Wschodu wynosi 7 mld dolarów rocznie, nie licząc Iraku, i w większości trafia do Egiptu oraz Izraela m.in. w ramach pomocy wojskowej. To kropla w morzu w zestawieniu z 787 mld USD przeznaczonymi przez Waszyngton na pobudzenie gospodarczego ożywienia w USA - przekonuje "Times".