"Odpowiedzialni za atak będą musieli zdać z tego sprawę. (...) Cierpienia zadane narodowi syryjskiemu przez reżim Asada i jego popleczników są potworne" - napisali we wspólnym dokumencie pełniący obowiązki sekretarza stanu USA John Sullivan oraz ministrowie spraw zagranicznych Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec - Jean-Yves Le Drian, Boris Johnson i Heiko Maas. Sygnatariusze apelu ponownie oskarżyli Rosję, która jest sojuszniczką i głównym oparciem syryjskiego reżimu, że zezwoliła mu na użycie broni chemicznej. Według syryjskiej opozycji ataku w kontrolowanej przez syryjskich rebeliantów prowincji najprawdopodobniej dokonały syryjskie lub rosyjskie samoloty. Nalot na miejscowość Chan Szajchun w prowincji Idlib na północnym zachodzie Syrii spowodował śmierć co najmniej 83 osób. Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka był to, pod względem śmiertelności, drugi najtragiczniejszy atak w historii syryjskiego konfliktu, który rozpoczął się w 2011 roku. Trzy dni po nalocie na Chan Szajchun prezydent USA Donald Trump rozkazał przeprowadzenie ataku z powietrza na bazę syryjskiego lotnictwa. Od tego czasu Paryż i Waszyngton - jak przypomina AFP - deklarowały, że gotowe są w sposób skoordynowany odpowiedzieć na nowy taki atak, ale mimo wielu oskarżeń o ponowne użycie broni chemicznej w Syrii na Damaszek nie spadły żadne represje militarne.