Stolica Apostolska zamordowanie trzech izraelskich nastolatków nazwała "odrażającą zbrodnią". Rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi oświadczył późnym wieczorem, że zabójstwo to jest również "bardzo poważną przeszkodą na drodze do pokoju, o który niestrudzenie musimy zabiegać i modlić się". "Przemoc wywołuje kolejną przemoc i nakręca śmiertelną spiralę nienawiści" - stwierdził watykański rzecznik. Dodał następnie: "Papież Franciszek łączy się w niewypowiedzianym bólu z rodzinami dotkniętymi tą zabójczą przemocą i wszystkimi osobami, cierpiącymi w konsekwencji nienawiści oraz prosi Boga, by natchnął wszystkich myślami współczucia i pokoju" - głosi oświadczenie księdza Lombardiego. Prezydent USA Barack Obama w swym komunikacie wyraził kondolencje dla rodzin zamordowanych Izraelczyków. - Stany Zjednoczone w najostrzejszych słowach potępiają ten pozbawiony sensu akt terroru przeciw niewinnej młodzieży - oświadczył. Zaoferował Izraelowi i Autonomii Palestyńskiej pomoc w poszukiwaniu winnych zbrodni. Obama wezwał także do powstrzymania się od "kroków, które bardziej mogą zdestabilizować sytuację" na Bliskim Wschodzie. Sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun określił zabójstwo "haniebnym działaniem wrogów pokoju", mającym na celu pogłębienie podziałów i braku zaufania w konflikcie bliskowschodnim. - Nie ma usprawiedliwienia dla celowego zabijania cywilów - oświadczył przez swego rzecznika. Wyraził także nadzieję, że władze Izraela i Autonomii Palestyńskiej będą ze sobą współpracować w celu odnalezienia i postawienia sprawców przed wymiarem sprawiedliwości. "Tchórzliwe zabójstwo" stanowczo potępił prezydent Francji Francois Hollande. Szef państwa wyraził też zaniepokojenie z powodu wzrostu przemocy w ostatnich dniach na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy. Zaapelował o "zrobienie wszystkiego, co możliwe, aby uniknąć kolejnych ofiar i aby nie doszło do eskalacji przemocy" - czytamy w komunikacie Pałacu Elizejskiego. Premier Wielkiej Brytanii David Cameron morderstwo nazwał "przerażającym i niewybaczalnym aktem terroryzmu". Zapewnił Izrael, że może liczyć na brytyjskie wsparcie, by "postawić winnych przed sądem". Również szefowa rządu Niemiec Angela Merkel potępiła "obrzydliwy akt, dla którego nie ma żadnego usprawiedliwienia". Jej rzecznik powiedział, że kanclerz była "zszokowana" zbrodnią i złożyła wyrazy współczucia dla rodzin i bliskich ofiar. Od 18 dni izraelskie wojsko prowadziło na Zachodnim Brzegu poszukiwania młodych mężczyzn, którzy zaginęli 12 czerwca wieczorem, gdy łapali autostop obok Gusz Ecjon, grupy osiedli żydowskich położonych między Betlejem a Hebronem, na południu Zachodniego Brzegu. Wracali ze szkół talmudycznych i próbowali dotrzeć do Jerozolimy. Jeden z młodych mężczyzn miał też obywatelstwo amerykańskie. Według izraelskiej armii ciała dwóch 16-latków i 19-latka znajdowały się na polu na północny zachód od Hebronu. Zwłoki odnaleziono niedaleko od drogi, na której młodych Izraelczyków widziano po raz ostatni. Hebron jest rodzinnym miastem dwóch członków Hamasu, których władze Izraela podejrzewają o porwanie uczniów: Marwana Kawasmeha i Amera Abu Eiszeha. Jak poinformowali świadkowie przywoływani przez AFP, izraelskie wojsko w poniedziałek wieczorem wysadziło w powietrze ich domy. Siły powietrzne Izraela zbombardowały także w nocy cele w Strefie Gazy. Radio wojskowe podało, że nie ma doniesień o ofiarach. Na Placu Królów w Tel Awiwie, gdzie w 1995 roku zamordowano izraelskiego premiera Icchaka Rabina, wielu mieszkańców zapalało świeczki, aby upamiętnić zabójstwo trójki młodych ludzi. Izraelskie radio publiczne poinformowało, że po odnalezieniu ciał przez kilka godzin obradował zwołany przez premiera Benjamina Netanjahu gabinet bezpieczeństwa. Według telewizji tematem trwającego do nocy spotkania miały być "decydujące wydarzenia" dotyczące sprawy uprowadzonych mężczyzn. Nie podjęto żadnych decyzji. Gabinet wróci do obrad we wtorek.