Reklama

Zabójstwo imama w Nowym Jorku

​Amerykańska policja poszukuje sprawcy zabójstwa imama i jego asystenta, do którego doszło w Nowym Jorku. Lokalni muzułmanie obawiają się, że imam stał się celem ataku z powodu swego wyznania. Śledczy twierdzą, że nie ma na to dowodów.

Morderstwo pochodzącego z Bangladeszu imama Maulama Akonjee i jego współpracownika Thara Udina wyglądało jak egzekucja. Sprawca podszedł do nich od tyłu, gdy wychodzili z meczetu, i zabił strzałami w głowę. 

Kilka godzin później kilkuset muzułmanów zgromadziło się w Ozone Park w dzielnicy Queens, niedaleko miejsca zabójstwa. "Chcemy sprawiedliwości" - krzyczeli zgromadzeni. 

Zięć zabitego imama Momin Ahmed wyraził przekonanie, że była to zbrodnia z nienawiści. Ahmed podkreślił, że imam nie miał wrogów, i zwrócił uwagę, że sprawca nie zabrał ofiarom tysiąca dolarów, które mieli przy sobie. Policja nie potwierdza jednak podejrzeń, że duchowny i jego asystent zostali zabici, ponieważ byli muzułmanami. 

Reklama

"Jak dotąd nic nie wskazuje na to, że stali się celem ataku z powodu swej religii" - oświadczył inspektor Henry Sautner. 

Prowadzący śledztwo opublikowali portret pamięciowy sprawcy, który przedstawia mężczyznę o śniadej karnacji z ciemnymi włosami i krótko przystrzyżoną brodą. 

Informacyjna Agencja Radiowa

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy