Brytyjska prasa donosi, że podejrzany o zamordowanie 6 osób 30-letni Polak miesiąc temu próbował odebrać sobie życie. Po przedawkowaniu leków antydepresyjnych został natychmiast przewieziony do szpitala, skąd wypisano go już na drugi dzień. Przyjaciel Polaka, który prosił o zachowanie anonimowości, twierdzi, że powodem próby samobójczej były kłopoty w małżeństwie. Próby samobójcze - Nie mogłem uwierzyć, że tak szybko wypuścili go ze szpitala. Jak mogli to zrobić? On potrzebował pomocy. Zapytałem go wtedy, co mogę dla niego zrobić, ale odpowiedział, że tylko Bóg może mu teraz pomóc. Bardzo się o niego martwiłem i powtarzałem, by nie robił niczego głupiego - powiedział przyjaciel podejrzanego. Brytyjskiej policji udało się już przesłuchać wielu świadków tragicznych wydarzeń z St. Helier. W tym także sąsiadów, którzy zaalarmowani okrzykami, próbowali ratować ofiary. To oni potwierdzili, że po dokonaniu zbrodni zabójca próbował popełnić samobójstwo - kilkakrotnie dźgnął się w klatkę piersiową. Przesłuchano rodzinę w Polsce Małopolscy policjanci przesłuchali rodzinę 30-letniego Polaka, podejrzewanego o zabicie sześciu osób na wyspie Jersey - poinformował dziś rzecznik małopolskiej policji Dariusz Nowak. Przesłuchanie odbyło się w poniedziałek w Nowym Sączu w ramach pomocy prawnej, udzielonej na prośbę brytyjskich organów ścigania. Policja nie podaje bliższych szczegółów sprawy. - Materiały wysłano do Anglii - powiedział Dariusz Nowak. Najkrwawsze zabójstwo Według brytyjskiej agencji Press Association (PA), 30-letni Polak zabił w niedzielę po południu swoją byłą żonę, dwójkę dzieci i teścia, a także kobietę oraz dziewczynkę z zaprzyjaźnionej rodziny. Dziennik "Guardian" podał, że zabite dzieci napastnika to sześcioletnia dziewczynka i 18-miesięczny chłopiec. Jest to najkrwawsze zabójstwo w historii wyspy - podkreśla lokalna policja. Szef policji apeluje o spokój Szef policji na wyspie Mike Bowron wyraził obawy, że zbrodnia może doprowadzić do wzrostu napięcia społecznego i zaapelował do wszystkich społeczności na Jersey o "zachowanie spokoju i godności". Ostatnie morderstwo na Jersey zostało popełnione w 2004 r., gdy 19-latek próbował zgwałcić, a następnie zabił 35-letnią pielęgniarkę przed jej domem. Było to pierwsze zabójstwo na wyspie od lat 70. Na Jersey, zamieszkanej przez ok. 90 tys. ludzi, żyje od 3 tys. do 5 tys. Polaków. Z policyjnych statystyk wynika, że w 2010 roku na Jersey popełniono 4554 przestępstwa, ale głównie drobne - kradzieże i oszustwa. Z poważniejszych były 83 pobicia, 14 gwałtów i jedno porwanie. Trzy osoby zginęły w wypadkach drogowych.