W sprawie brutalnych morderstw, jakich dopuścił się były pracownik stacji WDBJ, pojawia się coraz więcej szczegółów. - Dowiedzieliśmy się dzisiaj, że ta osoba miała dużo więcej amunicji, z czego wynika, że prawdopodobnie chciała skrzywdzić więcej osób - powiedział gubernator stanu Wirginia. - Nie wiemy, czy na pewno było to jego zamiarem, ale możemy się domyślać, że miał złe intencje - dodał. Powodem przypuszczeń jest zawartość samochodu sprawcy. Przypomnijmy, że po dokonaniu morderstwa, zabójca uciekał samochodem, który rozbił się w czasie policyjnego pościgu. W momencie zakończenia pościgu zabójca popełnił samobójstwo. W samochodzie pozostały przedmioty należące do sprawcy, m.in. większa ilość amunicji, lista "rzeczy do zrobienia", czy też peruka. Treść wspomnianej listy nie została jeszcze ujawniona. Podwójne zabójstwo spowodowane było urazą, jaką były pracownik stacji żywił do swoich kolegów po fachu. Zamordowanego operatora obwiniał o to, że przyczynił się do wyrzucenia go z pracy, natomiast reporterkę za wygłaszanie pod jego adresem rasistowskich komentarzy. W 2013 roku sprawca masakry, który był gejem, złożył pozew przeciwko WDBJ twierdząc, że był dyskryminowany ze względu na kolor skóry oraz orientację seksualną. Proces jednak przegrał, a sędzia stwierdził, że nieprofesjonalne zachowania Flanagana i konfliktowy charakter dawały podstawy do zwolnienia. Dwie godziny po strzelaninie sprawca przesłał do telewizji ABC 23-stronicowy manifest. Napisał w nim, że od dawna był na granicy wytrzymałości, a czarę goryczy przelała u niego masakra w Charleston w Karolinie Południowej, gdzie w czerwcu biały rasista otworzył ogień do czarnoskórych wiernych, zabijając 9 osób. "Inicjały tych ofiar są wyryte na kulach" - napisał Flanagan, który uciekając przed policją odebrał sobie życie strzałem w głowę. Wydarzenia te wywołały dyskusję na temat powszechnego dostępu do broni, ponieważ broń, jaką posiadał zabójca była zakupiona przez niego legalnie.