W ramach blokady wstrzymano ruch tirów, granicę mogą natomiast przekraczać autobusy i samochody osobowe. Sytuacja na przejściu jest skomplikowana, gdyż kolejki ciężarówek powstawały tam od ponad tygodnia, gdy konflikt handlowy zaostrzył się ponownie. Po tureckiej stronie zatrzymano m.in. około 50 bułgarskich pojazdów, którym władze tureckie nie zezwalają na przejazd.Około 100 pojazdów zablokowało również mniejsze przejście Lesowo - Hamza Bejli. Na razie otwarte jest przejście Małko Tyrnowo, ale mogą z niego korzystać wyłącznie samochody osobowe i autobusy. Spór między Bułgaria a Turcją pojawił się latem 2013 roku w rezultacie wprowadzenia przez tureckie władze drastycznych reguł kontroli, dotyczących wyłącznie przewoźników bułgarskich, których postrzega się jako konkurentów. Ankara ograniczyła o prawie 75 proc. liczbę wydawanych Bułgarom zezwoleń na przewóz przez Turcję. Sytuacja unormowała się po podjętych w trybie pilnym rozmowach ministrów transportu, lecz przyjęte przez nich rozwiązania były tymczasowe i w końcu stycznia problem znów się pojawił, a turecki minister spraw zagranicznych Ahmed Davutoglu odwołał wyznaczoną na początek lutego wizytę w Sofii. Na uroczystościach otwarcia olimpiady zimowej w Soczi bułgarski premier Płamen Oreszarski uzgodnił z szefem rządu Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem, że negocjacje będą kontynuowane. Rozpoczną się one 21 lutego, ale bułgarscy przewoźnicy nadal ponoszą znaczne straty i dlatego przystąpili do blokady. Według mediów bułgarskich obecna sytuacja nie służy również Turcji. Dla jej przewoźników częściową alternatywą drogi przez Bułgarię są promy do Rumunii lub przejazd przez Grecję. Na jedynym przejściu z Grecją kolejka ma jednak długość ponad 40 kilometrów, a promy mogą przewieźć tylko niewielką część pojazdów. Bułgarscy przewoźnicy zapowiadają, że blokada potrwa do zakończenia negocjacji w władzami tureckimi i uregulowania problemu.