Mężczyzna wszedł do szkoły w piątek rano - miał ze sobą torbę z pięcioma kilogramami dynamitu. Groził wysadzeniem budynku w powietrze. Nie przyniosły rezultatu rozmowy, prowadzone przez policyjnego negocjatora. W czasie rozmów udało się jednak odwrócić uwagę tego człowieka i wyprowadzić bocznym wyjściem z budynku 120 dzieci i nauczycieli, uwięzionych w szkole przez cały dzień. Nikt nie ucierpiał. Mężczyzna prawdopodobnie był chory psychicznie - uważa policja. W ubiegłym tygodniu w podobnym zajściu w szkole w Kantonie, także na południu Chin, zginął 9-letni chłopczyk a kilkoro innych dzieci zostało rannych. Dzieci zatrzymał w szkole niezrównoważony mężczyzna, który wcześniej pokłócił się z jednym z rodziców.