"Według szeryfa Grega Capersa, wśród zabitych były dwie kobiety, które znaleziono leżące na dwójce ocalałych dzieci" - czytamy. Zdaniem policjanta ofiary świadomie własnymi ciałami osłoniły dzieci. Wszystkich pięcioro zabitych pochodziło z Hondurasu. Ciała miały rany postrzałowe w okolicach szyi i na głowach, a policja oceniła, że były "niemal w stylu egzekucyjnym". Trwa obława na zabójcę Podejrzanym o zabójstwo jest 38-letni Meksykanin Francisco Oropez. Mężczyzna nadal pozostaje na wolności i prawdopodobnie jest uzbrojony. Trwa obława. Śledczy podejrzewają, że zabójca może ukrywać się w pobliskim lesie. W poszukiwania zaangażowane są psy tropiące oraz dron. Prawdopodobnie kłótnię sprowokowała uwaga sąsiadów, którzy usypiali dziecko w czasie, gdy Oropez ćwiczył strzelanie z broni półautomatycznej. "Będę strzelał na moim podwórku. Będę robił, co chcę, we własnej rezydencji" - miał oświadczyć. Zdaniem szeryfa sąsiedzi wrócili do siebie. Wtedy 38-latek doładował magazynek i udał się do ich domu, gdzie łącznie przebywało 10 osób. Czworo dorosłych zginęło na miejscu, a ośmioletni chłopiec zmarł w szpitalu.