Rachunek za kilka osobliwych gadżetów, nie mających nic wspólnego z polityczną działalnością przedłożyli z wnioskiem o zwrot poniesionych wydatków działacze prawicowego ugrupowania ludności niemieckojęzycznej z Bolzano-Freiheitlichen. To kolejny ujawniony w ostatnich latach we Włoszech rażący przykład szastania przez samorządowców i lokalnych polityków publicznymi pieniędzmi i wydawania ich na własne potrzeby. Zabawki z sex-shopu dołączyły na przykład do zielonych bokserek, kupionych przez przewodniczącego władz Piemontu czy prochu do broni strzeleckiej, który również znalazł się wśród partyjnych wydatków w jednym z regionów. W związku z plagą takich nadużyć kolejne rządy usiłują drastycznie obniżyć wydatki na klasę polityczną w kraju, gdzie są one najwyższe w Europie. W wielu regionach Włoch trwają dochodzenia w sprawie sprzeniewierzenia milionów euro przez lokalnych polityków. W Bolzano wydatkami z partyjnej kasy zainteresowała się Gwardia Finansowa, która przyjrzała się przedkładanym rachunkom. Sprawę skierowała do prokuratury. Politycy lokalnego ugrupowania tłumaczą, że w sex-shopie kupili dla żartu prezenty urodzinowe dla partyjnego kolegi. Nie wyjaśnili natomiast, dlaczego zażądali zwrotu pieniędzy za ten wydatek. Zapewnili, że sprawdzą, czy rzeczywiście doszło do nieprawidłowości.