Nauczyciel akademicki wrzucił do skrzynki stojącej na terenie swojego uniwersytetu 270 koperty wielkości A-4 o łącznej wadze 22 kilogramów. Listonosz, który regularnie tę skrzynkę opróżnia - nieświadomy czyhającego na niego niebezpieczeństwa - podniósł zawartość skrzynki i uszkodził sobie bark. Zamiast skontaktować się z dobrym masażystą, wykonał telefon do swojego adwokata i po krótkiej konsultacji sprawa wylądowała w sądzie. W pozwie czytamy: "Uważamy, iż szanowny wykładowca powinien wziąć pod uwagę społeczną szkodliwość swego czynu. Nasz klient przez tydzień nie mógł chodzić do pracy, przez co stracił prawie 300 funtów. Żądamy odszkodowania". Oskarżony akademik z trudem bierze całą sprawę na poważnie. Jak powiedział dziennikarzom, regulamin poczty przeznaczonej dla jej klientów zakazuje wysyłania takich przedmiotów jak materiały wybuchowe czy tłuczone szkło. Nie ma w nim ani słowa o niebezpiecznych listach.