Konflikt w łonie 'ndranghety (mafii kalabryjskiej, nazwa oznacza "honorowe towarzystwo") sięga 1991 roku. Wtedy to na zabawie z okazji Dnia Zakochanych w mieście San Luca spotkały się dwie mafijne rodziny: Nirta-Strangio i Pelle-Vottari. Początkowo wszyscy dobrze się bawili. Atmosfera uległa jednak radykalnej zmianie, gdy ktoś w ramach żartu rzucił w sąsiada jajkiem. Banalny kawał wywołał zażartą kłótnię, a że była to kłótnia dwóch mafijnych klanów skończyła się śmiercią dwóch osób. Dwie kolejne zostały ranne. Dziś już pewnie nikt nie pamięta, kto w kogo rzucił jajkiem, ale vendetta w 'ndrangheta to rzecz święta. Kłótnia z Dnia Zakochanych szybko pociągnęła za sobą kilka kolejnych ofiar. Z czasem jednak wszystko ucichło. Do zeszłorocznego Bożego Narodzenia. Wtedy bowiem, w pierwszy dzień świąt, egzekutorzy rodziny Pelle-Vottari zamordowali Marię Strangio, żonę Giovanniego Nirta, jednego z bossów wrogiej rodzinny. To nie mogło ujść płazem. I nie uszło. Od tego czasu zginęło już 11 osób (od 1991 roku łącznie 15 osób). Dwa dni temu macki 'ndranghety sięgnęły do Duisburga. Przed włoską restauracją "Da Bruno" sześciu członków klanu Pelle-Vottari w wieku od 16 do 39 lat zapłaciło za śmierć żony bossa Nirty. Wszyscy zginęli od strzałów głowę. Jeden z nich osobiście brał udział w "rzucaniu jajkami" w 1991 roku. Przy okazji tej zbrodni włoscy prokuratorzy zwracają uwagę na dwie istotne wiadomości, jakie za pomocą morderstw zostawiają sobie klany 'ndranghety. Po pierwsze: nawet w czasie święta nie możecie czuć się bezpieczni. Dlatego Maria Strangio zginęła w Boże Narodzenie, a sześciu członków klanu Pelle-Vottari w tzw. Ferragosto (15 sierpnia, święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny). Po drugie: dorwiemy was wszędzie, granice Włoch nie są dla nas żadną przeszkodą. Wydarzenia w Duisburgu bowiem to pierwszy przypadek, by mafia kalabryjska załatwiała swoje wewnętrzne "interesy" poza granicami Włoch. Do tej pory vendetta zawsze odbywała się na miejscu. To wszystko postawiło włoską policję na nogi. W San Luca wzmocniono siły bezpieczeństwa. Trwają przeszukania domów, na drogach ustawiono punkty kontrolne. - Chcemy uniknąć kolejnej vendetty - mówi Francesco Gratteri, szef kalabryjskiej jednostki antymafijnej.