Zwłoki znaleziono w czwartek w ciężarówce chłodni, odstawionej w zatoce awaryjnej na autostradzie A4 między granicą Węgier a Wiedniem. Pojazd ma węgierskie numery rejestracyjne, trwają poszukiwania jego kierowcy. Jak poinformowała austriacka agencja APA, mająca 7,5 ton ładowności ciężarówka mogła zostać porzucona jeszcze w środę. Policję zaalarmował w czwartek około godziny 11.30 koszący pobocze pracownik służby utrzymania autostrady, którego zaniepokoiły zapach rozkładu i kapiące z pojazdu płyny gnilne. Ciężarówka stała przy wiodącym do Wiednia pasie autostrady między wyjazdami Neusiedl i Parndorf, odległymi od granicy odpowiednio o 22 i 25 kilometrów. W czwartek po południu odholowano ją do hali udostępnionej przez państwową spółkę eksploatacji autostrad Asfinag. Według szefa prowadzącej dochodzenie prokuratury w mieście Eisenstadt w Burgenlandzie Johanna Fuchsa trudno przewidzieć, kiedy znane będą wyniki sądowo-lekarskich badań ofiar. - Dla takiej sprawy nie mamy żadnego porównywalnego przypadku - powiedział agencji APA. Szef administracji premiera Węgier Viktora Orbana Janos Lazar poinformował, że według ustaleń węgierskiej policji ciężarówkę zarejestrował w mieście Kecskemet obywatel Rumunii, który nabył ją na Słowacji. Pojazd wciąż nosi firmowe oznaczenia swego poprzedniego właściciela, słowackiej spółki przerobu i dystrybucji mięsa drobiowego HYZA. "Ta tragedia poruszyła nas wszystkich" Według rzecznika tej spółki, w 2014 roku sprzedała ona 13 swych samochodów ciężarowych. HYZA wchodzi w skład koncernu Agrofert należącego do biznesmena Andreja Babisza, który jest obecnie wicepremierem i ministrem finansów Republiki Czeskiej. Węgierska policja współpracuje z austriacką w poszukiwaniu kierowcy. Lazar skrytykował Unię Europejską za niezdolność do zapanowania nad wjazdami imigrantów. - Wydarzenia z ostatnich kilku dni (...) pokazały, że UE jest niezdolna do obrony swych granic - oświadczył na konferencji prasowej. Prezydent Austrii Heinz Fischer powiedział, nawiązując do tragedii uchodźców, że to wstrząsające wydarzenie po raz kolejny wskazuje na pilną konieczność solidarnego reagowania na kryzys przez państwa Unii Europejskiej, we współpracy z partnerami na Bałkanach. Uczestnicy obradującego w Wiedniu szczytu Bałkanów Zachodnich, poświęconego m.in. napływowi ogromnej liczby uchodźców z państw ogarniętych konfliktami zbrojnymi, minutą ciszy uczcili pamięć uchodźców, których zwłoki znaleziono w ciężarówce. - Ta tragedia poruszyła nas wszystkich - powiedziała austriacka minister spraw wewnętrznych Johanna Mikl-Leitner. Podkreśliła, że przemytnicy ludzi są przestępcami, a jeśli ktoś jeszcze sądzi, że to mili ludzie pomagający w ucieczkach, "temu nie da się już pomóc". Zapowiedziała nasilenie kontroli w obszarach przygranicznych. Minister sprawiedliwości Austrii Wolfgang Brandstetter oświadczył, że jest wstrząśnięty, do głębi poruszony i rozgniewany. Wskazał, że można się było obawiać, iż będą ofiary śmiertelne, ponieważ zorganizowany przemyt ludzi i handel ludźmi "to pozbawiona skrupułów, mordercza forma najcięższej przestępczości", z którą trzeba konsekwentnie walczyć w całej Europie. Zapowiedział prowadzenie tej walki wszelkimi dostępnymi środkami. Zatrzymano trzy osoby Informacyjna Agencja Radiowa powołując się na austriacki dziennik "Kronen Zeitung" podała, że w związku ze sprawą zatrzymano trzy osoby. Gazeta nie podaje źródeł tej informacji. Pisze jedynie, że zatrzymani "mają związek z ciężarówką - chłodnią, w której wczoraj odnaleziono ciała ponad 70 martwych imigrantów." Zastrzega, że choć podejrzanych zatrzymano na Węgrzech trop w tej sprawie wiedzie najprawdopodobniej do Rumunii. Austriacki minister spraw wewnętrznych nie potwierdził dotąd tej informacji. Nie komentują jej również austriaccy ani węgierscy policjanci.