Dziennikarka w niewoli prowadziła dziennik. Swe zapiski notowała ukradkiem na opakowaniu po mydle. Kiedy w niedzielę zaczął się atak na Afganistan, dwóch Talibów weszło do jej celi, by spod łóżka dziennikarki wyjąć ręczne granatniki. Yvonne Ridley nie była źle traktowana, ale przesłuchania i pytania, kim jest oraz co robi w Afganistanie, trwały codziennie po kilka godzin. Dziennikarka postanowiła rozpocząć głodówkę, ale dopiero po tym, jak nie zezwolono jej na rozmowę telefoniczną z przedstawicielem władz brytyjskich. W czasie swej 11-dniowej niewoli dziennikarka najbardziej obawiała się, że pewnego dnia po prostu wszelki ślad po niej zaginie i nigdy już nie zobaczy swej 9-letniej córki. W wywiadzie Ridley jeszcze raz podkreśliła, że jej potajemne wkroczenie do Afganistanu nie było lekkomyślnym szukaniem dziennikarskiej sławy - uczyniła to, bo naprawdę chciała się dowiedzieć, co myślą zwykli Afgańczycy.