W latach 2014-2016 przestępczość w Dolnej Saksonii - kraju związkowym uważanym za typowy dla całego kraju - wzrosła o 10,4 proc. Za pogorszenie bezpieczeństwa odpowiadają w 92,1 proc. uchodźcy - stwierdziła grupa naukowców pod kierownictwem uznanego kryminologa Christiana Pfeiffera. Do raportu sporządzonego dla ministerstwa ds. rodziny i młodzieży dotarło kilka niemieckich redakcji, w tym telewizja ZDF i "Sueddeutsche Zeitung". Kłopotliwi przybysze z Maghrebu Z badań wynika, że w przypadku zabójstw ofiarami są w 90 proc. inni migranci, podobnie jest w przypadku ciężkich uszkodzeń ciała. Natomiast ofiarą gwałtów padają częściej Niemki (58 proc.) niż cudzoziemki. Ta dysproporcja wynika zdaniem autorów raportu z faktu, że tylko część migrantek zgłasza się na policję. Pfeiffer i jego koledzy zwracają uwagę, że w minionych kilku latach do Niemiec przyjechało szczególnie wielu chłopców i młodych mężczyzn. W przedziale wiekowym od 14 do 30 lat odsetek czynów karalnych jest szczególnie wysoki - czytamy w raporcie. Autorzy badań zwracają uwagę na różnice wynikające z kraju pochodzenia migrantów. Syryjczycy, Irakijczycy i Afgańczycy znacznie rzadziej popadają w konflikt z prawem niż przybysze z Maroka, Algierii czy Tunezji. Migranci z trzech ostatnich krajów stanowią zaledwie 0,9 proc. zarejestrowanych w Dolnej Saksonii imigrantów starających się o azyl, a równocześnie 17,1 proc. podejrzanych o popełnienie przestępstwa. Brak perspektyw rodzi przestępczość? Zdaniem kryminologów wysoka przestępczość wśród migrantów z Północnej Afryki wynika z braku perspektyw na uzyskanie azylu w Niemczech. "Mamy do czynienia ze sfrustrowanymi przegranymi, z którymi musimy sobie jakoś poradzić" - tłumaczy Pfeiffer. Naukowcy opowiadają się za umożliwieniem uchodźcom sprowadzenia do Niemiec rodzin, co ich zdaniem będzie miało pozytywny wpływ na ich postawy. Domagają się też rozszerzenia oferty nauki języka niemieckiego i praktyk przygotowujących do podjęcia pracy. Z Berlina Jacek Lepiarz