W sąsiadującym z Nadżafem miasteczku Kufa o ostrożność i szeroko otwarte oczy apelowano do mieszkańców z głośników umieszczonych na wieżach meczetów. Ostrzeżenia nie są bezpodstawne - w Kufie znaleziono dwa samochody wypełnione ładunkami wybuchowymi. Iracka policja zatrzymała 2 Jemeńczyków i 2 Irakijczyków z Basry. Nadżaf leży w polskiej strefie stabilizacyjnej. Już za dwa dni wielonarodowa dywizja pod dowództwem gen. Andrzeja Tyszkiewicza przejmie odpowiedzialność za nią, ale sam Nadżaf pozostanie pod kontrolą Amerykanów. - Opóźnienie jest związane wyłącznie z opóźnieniami w osiągnięciu zdolności operacyjnej batalionów łacińsko-amerykańskich - przekonuje mjr Andrzej Wiatrowski. Nie chce jednak skomentować amerykańskiej wersji przyczyn opóźnienia. Wiadomo jednak, że jego powodem jest piątkowy zamach w Nadżafie. Rzecznik 1 batalionu 7 pułku piechoty morskiej (1st Battalion, 7th Marines), major Rick Hall powiedział agencji AP, że przekazanie tego terenu siłom międzynarodowym pod polskim dowództwem zostało bezterminowo zawieszone. - Chcemy teraz pozostać tutaj i pomóc na tyle, na ile jest to możliwe - zaznaczył Hall. W ubiegły piątek w zamachu bombowym w Nadżafie zginął jeden z głównych religijnych przywódców irackich szyitów, ajatollah Mohammed Bakir al-Hakim. Zamachu dokonano w momencie, gdy po świątecznych modłach ajatollah opuszczał meczet Alego. W meczecie tym, stanowiącym jedno z najważniejszych szyickich sanktuariów, pochowany jest duchowy protoplasta szyizmu Ali - kuzyn i zięć proroka Mahometa. Bilans ofiar zamachu to 125 zabitych i 142 rannych. Władze irackie przekazały siłom amerykańskim dwóch ludzi, podejrzewanych o związki z zamachem. - Przesłuchujemy ich, ale skłaniamy się ku ich zwolnieniu - zaznaczył amerykański rzecznik. Dodał, że udział członków Al-Kaidy w zorganizowaniu zamachu to "opcja, której się przyglądamy". Wyższy funkcjonariusz policji irackiej w Nadżafie, który zastrzegł sobie anonimowość, powiedział AP, że bezpośrednio po zamachu aresztowano dwóch Irakijczyków i dwóch Saudyjczyków, których zeznania doprowadziły do zatrzymania dalszych 15 podejrzanych. Wśród tej piętnastki są dwaj Kuwejtczycy i sześciu Palestyńczyków z paszportami jordańskimi. Pozostali aresztowani to Irakijczycy i Saudyjczycy. Pogrzeb al-Hakima odbędzie się jutro w Nadżafie. Żałobny pochód ok. 300 tysięcy szyitów towarzyszy symbolicznej trumnie ajatollaha, wiezionej obecnie na samochodowej platformie na 175-kilometrowej trasie z Bagdadu do Nadżafu. Według władz, w trakcie dotychczasowych poszukiwań na miejscu zamachu odnaleziono jedynie rękę al-Hakima oraz jego zegarek, ślubną bransoletę i pióro. Jak ustaliła policja, w zamachu użyto materiału wybuchowego o równoważniku 750 kg trotylu. Koziej: Lepiej przeczekać sytuację w Nadżafie - Przekazanie przez Amerykanów odpowiedzialności za miasto Nadżaf siłom międzynarodowym pod polskim dowództwem nie powinno odbywać się w krytycznym momencie; lepiej jest przeczekać sytuację - uważa ekspert strategii generał Stanisław Koziej. - Po piątkowym zamachu Nadżaf jest bardzo niebezpiecznym miastem. Przekazanie dowództwa to moment zachwiania, którego lepiej unikać teraz - po śmierci ajatollaha al-Hakima, gdy emocje religijne wśród szyitów są bardzo żywe - powiedział gen. Koziej. Według polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej zawieszenie przez Amerykanów przekazania kontroli nad Nadżafem nie ma związku z piątkowym zamachem. - Do tej pory była to strefa względnie bezpieczna, ale ostatnie wydarzenia pokazują, że jest to punkt zapalny, że względu na wielki potencjał emocji religijnych wśród szyitów - powiedział gen. Koziej. Jego zdaniem "trzeba liczyć się z niepokojami społecznymi, jeżeli wręcz nie z wojną między szyitami a sunnitami, albo między różnymi odłamami szyickimi. Wśród zagrożeń, z jakimi muszą uporać się międzynarodowe siły stabilizacyjne Koziej wymienił: groźbę wojny domowej, zagrożenia ze strony członków partii Baas, sił specjalnych czy jednostek wojskowo-policyjnych, oraz międzynarodowych grup terrorystycznych, które "z różnych krajów pościągały do Iraku". - W Iraku jest stosunkowo najłatwiej dosięgnąć przedstawicieli świata zachodniego, głównie Amerykanów, niż w USA, czy innych krajach - powiedział Koziej. - Irak jest obszarem bezpaństwowym, bez zorganizowanej władzy; gdyby nie siły stabilizacyjne, nie mógłby funkcjonować. Zdaniem Kozieja "w przypadku chorych miejsc na mapie świata, a takim jest Irak, istnieje niebezpieczeństwo, że staną się siedliskami dla terroryzmu". Jedynym sposobem na stabilizację sytuacji w tym regionie jest - według Kozieja - stopniowe przejmowanie odpowiedzialności za państwo przez samych Irakijczyków. Ma się to odbywać przez działania oddolne: tworzenie struktur samorządowych i odgórne: przejmowanie kontroli w Iraku przez rząd. Dzisiaj Rada Zarządzająca powołała pierwszy po upadku Saddama Husajna rząd iracki. Jednak - zdaniem Kozieja - proces przejmowania przez irackie władze kontroli nad sytuacją w kraju potrwa kilka lat. - Nie wydaje się, by sami Amerykanie byli w stanie doprowadzić do ustabilizowania sytuacji w Iraku. Jedynym sposobem jest zwiększenie zaangażowania ONZ, NATO i Unii Europejskiej - powiedział Koziej. Jednak tutaj - jak dodał - toczy się rozgrywka między państwami, które kontrolują sytuację w Iraku, a Francją, Niemcami i Rosją. W pięciu prowincjach strefy środkowo-południowej jest 2,5 tys. Amerykanów, 2,4 tys. Polaków, ponad 1,3 tys. Ukraińców, 1,1 tys. Hiszpanów, ponad 1 tys. żołnierzy z Dominikany, Hondurasu, Nikaragui i Salwadoru, blisko 500 Bułgarów, ponad 200 Rumunów. Chęć zaangażowania w Iraku - jak powiedział amerykański administrator cywilny Iraku Paul Bremer - zadeklarowało 45 państw. Dywizja środkowo-południowa w Iraku będzie liczyła ponad 12 tys. ludzi. W Iraku jest już ponad 90 procent (blisko 8 tys. żołnierzy) stanu dywizji pod dowództwem gen. Andrzeja Tyszkiewicza. Dwiema prowincjami - Babil i Karbalą - będzie zarządzać brygada polska, zwierzchnictwo nad prowincją Wasit obejmują Ukraińcy, a nad prowincjami Nadżaf i Kadisija brygada hiszpańska. Niedawno postanowiono, że ok. 1 tys. km kw. pozostanie pod dowództwem amerykańskim - chodzi o fragment prowincji Babil koło Bagdadu. Cała kampania stabilizacyjna kosztuje miesięcznie - jak powiedział Koziej - 4 mld dolarów.