W operacji biorą udział samoloty i statki z Australii, Stanów Zjednoczonych, Chin, Japonii i Korei Południowej. Poszukiwania prowadzone są w południowej części tzw.południowego korytarza, w odległości około 2500 km od Perth w Australii. Po jednodniowej przerwie akcję poszukiwawczą wznowiono ze względu na poprawę pogody.Domniemane szczątki boeinga zlokalizowano na zdjęciach satelitarnych udostępnionych przez Australię, Chiny i Francję. W poniedziałek premier Malezji ogłosił, że samolot zakończył swój lot w Oceanie Indyjskim i nikt nie przeżył katastrofy. Te słowa krytykowane są przez rodziny pasażerów, bowiem jak do tej pory nie natrafiono na żadne szczątki maszyny. Rodziny pasażerów oburzone Rodziny pasażerów zaginionego boeinga oburzone deklaracją premiera Malezji, który uznał wszystkie osoby na pokładzie maszyny za zmarłe. Chińskie władze czekają na wyjaśnienia iw międzyczasie wysyłają do Kuala Lumpur wysokiego przedstawiciela Chin, który na miejscu ma uzyskać odpowiedzi na nurtujące Chińczyków pytania. W Pekinie zbiera się dziś na specjalnym posiedzeniu chiński rząd. Spotkanie, któremu będzie przewodniczył premier Li Keqiang w całości dotyczyć ma kwestii związanych z operacją poszukiwawczą. W drodze do Kuala Lumpur jest wiceminister spraw zagranicznych Chin Zhang Yesui, który jak pisze państwowa Agencja Xinhua ma prosić Malezyjczyków "o właściwe zajęcie się" poszukiwaniami. Rodziny pasażerów wczoraj protestowały przed ambasadą Malezji w Pekinie. Bliscy pasażerów nie wierzą w informacje przekazywane przez malezyjskie władze i przewoźnika. Część z nich wiadomość o śmierci bliskich otrzymała sms-em. Chińskie media negatywnie oceniają koordynację poszukiwań prowadzonych już od 18 dni.