Chodzi o 20-letnią dziś Nataschę Kampusch, porwaną przez Wolfganga Priklopila, który natychmiast po jej ucieczce z kryjówki pod garażem popełnił samobójstwo. Specjalna komisja powołana przez minister Berger doszła do wniosku, że policja z niewiadomych przyczyn zaniechała w swoich dochodzeniach zbadania śladów mogących świadczyć o tym, że porywaczy było dwóch, a Natascha Kampusch nie była jedyną uprowadzoną przez nich dziewczynką. Jak stwierdziła komisja, policja z niewiadomych przyczyn nie poszła śladem zeznań 12-letniej dziewczynki, świadka porwania. Widziała ona nie jednego, lecz dwóch mężczyzn, którzy uprowadzili Nataschę i wciągnęli ją do białej furgonetki. Taką lub podobną furgonetką jeździli Priklopil i jego wspólnik, z którym prowadził małą firmę. Komisja doszła do wniosku, że gdyby policja nie zlekceważyła tego i innych zeznań, być może Natascha nie spędziłaby ośmiu koszmarnych lat, jakie upłynęły od jej uprowadzenia do ucieczki - w maleńkim bunkrze-więzieniu, urządzonym pod garażem Priklopila w Strasshofie koło Wiednia.