Około 500 wieśniaków postanowiło wystąpić przeciwko tyranowi, który szykanował ich, groził bronią, bił osobiście, albo zlecał to swoim wspólnikom. W końcu mieszkańcy Villaconejos solidarnie podłożyli ogień oraz zablokowali drogę policji i straży pożarnej. Ich wróg wraz z rodziną salwował się ucieczką na piechotę. Policja nie mogła oczywiście przejść do porządku dziennego nad takim samosądem i przystąpiła do przesłuchiwania wieśniaków. Natknęła się jednak - jak donosi gazeta "El Mundo" - na mur milczenia. Jedna z mieszkanek Villaconejos powiedziała mediom, że winę za to, co się stało ponoszą sądy, które wielokrotnie okazywały nadmierną łagodność, pozwalając temu człowiekowi pozostawać na wolności, mimo że dopuszczał się łamania prawa.