Zdaniem rosyjskiego prezydenta, za zaostrzenie konfliktu odpowiadają ci, którzy wydają "przestępcze rozkazy" wysłania artylerii i lotnictwa na gęsto zaludnione tereny. - Równolegle głoszą propagandowe slogany o dążeniu do pokoju i szukaniu odpowiedzialnych - dodał. - Odpowiedzialni są ci, którzy wydają takie przestępcze rozkazy - powiedział Putin na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego Rosji. Ukraina twierdzi, że jednostki rosyjskiej armii rozpoczęły ofensywę na wschodzie tego kraju, "znacząco naruszając wszystkie umowy o zawieszeniu broni". A kolei lider donieckich separatystów Ołeksandr Zacharczenko oświadczył, że nie zamierza już szukać kompromisu w sprawie zawieszenia broni z ukraińską armią. Tymczasem Unia Europejska wezwała do śledztwa w sprawie ataku na przystanek trolejbusowy w Doniecku na wschodzie Ukrainy. W środę podczas ostrzału jednej z dzielnic pocisk spadł w godzinach porannego szczytu w okolicach przystanku. Zginęło 15 cywilów, a 20 zostało rannych. To osoby tam stojące, przechodnie, a także pasażerowie przejeżdżającego trolejbusu. - Eskalacja walk i łamanie zawieszenia broni przez nielegalne grupy zbrojne we wschodniej Ukrainie, doprowadziły do wielu niepotrzebnych ofiar wśród cywilów i wojskowych - napisała w oświadczeniu rzeczniczka szefowej unijnej dyplomacji Federiki Mogherini. Do tragedii doszło w dzielnicy Lenińskiej - na południu Doniecka, dotąd ostrzeliwano najczęściej dzielnice położone na północy miasta, w okolicach lotniska. Separatyści twierdzą, że za ostrzał odpowiada ukraińska armia, choć sztab tłumaczy, że jej najbliższe pozycje znajdują się 15 kilometrów od miejsca tragedii, a pocisk moździerzowy ma zasięg maksimum 8 kilometrów. Nie zważając na te tłumaczenia, separatyści, jak i rosyjskie "media" informują, że to Ukraińcy odpowiadają za śmierć cywilów. Dlatego też przyprowadzono na miejsce tragedii ukraińskich jeńców, którzy byli poniżani i opluwani przez zebrany tłum. Zobacz też: Ile osób naprawdę zginęło na Ukrainie?