Biuro oświadczyło w komunikacie, że po zbadaniu próbek powietrza z rejonu wybuchu zarejestrowanego w poniedziałek 9 października wykryto obecność w nich szczątków opadu promieniotwórczego, co - jak czytamy w komunikacie - "potwierdza, że Korea Północna przeprowadziła podziemną eksplozję nuklearną". Władze USA wahały się z oficjalnym potwierdzeniem, czy reżim w Phenianie przeprowadził próbę atomową, ponieważ czujniki sejsmiczne zarejestrowały stosunkowo słaby wybuch, o wiele słabszy niż normalnie przy testach nuklearnych. W poniedziałkowym komunikacie poinformowano, że eksplozja miała siłę niespełna jednej kilotony, czyli poniżej 1000 ton TNT (trotylu). Bomba atomowa zrzucona w sierpniu 1945 roku na Hiroszimę miała moc 12,5 kilotony, a bomby produkowane od tego czasu mają wielokrotnie większą siłę niszczącą. Administracja USA już w piątek podała, że badania jednej z próbek powietrza po wybuchu wykazały obecność w nim radioaktywnego gazu pojawiającego się po eksplozji nuklearnej. Wywiad jednak nie potwierdził jeszcze wtedy, że Korea Północna przeprowadziła test atomowy. W odpowiedzi na przeprowadzenie próby przez Koreę Północną Rada Bezpieczeństwa ONZ uchwaliła w sobotę jednogłośnie rezolucję o sankcjach na reżim Kim Dzong Ila. Nakazano mu likwidację broni atomowej i zabroniono eksportu do Korei Północnej materiałów i urządzeń mogących być wykorzystanych do produkcji tej broni. Administracja USA nalega na Chiny, aby wykonały zobowiązania wynikające z rezolucji. Rola Chin jest kluczowa w rozładowaniu konfliktu - są one głównym dostawcą towarów do Korei Północnej i mają z nią najdłuższą granicę lądową.