Najostrzejsze słowa padły ze strony drugiej co do wielkości partii centroprawicowej koalicji, konserwatywnego i prounijnego ugrupowania Tradycja Odpowiedzialność Prosperity 09 (TOP 09). Jej szef, minister spraw zagranicznych Karel Schwarzenberg określił decyzję Neczasa jako działanie na szkodę państwa. W tym samym czasie lewica uznała, że Czechom grozi izolacja. - Oglądał się na narodowosocjalistyczne skrzydło w ODS (Obywatelskiej Partii Demokratycznej) i w ten sposób zaszkodził interesom państwa - podkreślił Schwarzenberg, odnosząc się do partii, którą kieruje szef rządu. Według niego jest jednak możliwe, że premier "wytęża się, aby ukazać się jako wielki siłacz", a w marcu i tak pakt podpisze. Wcześniej Schwarzenberg zagroził wyjściem z rządu, jeśli Czechy nie przystąpią do paktu. Neczas w grudniu 2011 roku uzależniał udział Czech od ostatecznego kształtu umowy międzyrządowej. W konsekwencji wywiązała się medialna kłótnia między Schwarzenbergiem a premierem. - Równie głupiej wypowiedzi dopuszcza się czasem każdy z nas - powiedział szef rządu. Jednocześnie opinię ministra spraw zagranicznych uznał za "wyjątkowo nieodpowiedzialną, nieprzemyślaną i nieprofesjonalną". Premiera bronił prezydent Vaclav Klaus, według którego Neczas zachował się jak "odpowiedzialny reprezentant Republiki Czeskiej", a także przedstawiciele Obywatelskiej Partii Demokratycznej, do której należy, oraz najmniej liczny partner koalicyjny, populistyczny ruch Sprawy Publiczne (VV). - Ze stanowiskiem premiera Neczasa w pełni się zgadzam. Nie uważam, że dołączył do Wielkiej Brytanii; raczej interpretuję to tak, że negocjował jako odpowiedzialny reprezentant Republiki Czeskiej. Nie mamy powodu, aby się za kimkolwiek chować i do kogokolwiek dołączać - oświadczył Klaus. Już wcześniej prezydent zapowiadał, że nie złoży podpisu pod paktem fiskalnym. - Chodzi o kolejny krok w likwidacji suwerenności poszczególnych państw europejskich (...) i pozbawienie ich odpowiedzialności za państwowy budżet - mówił o umowie. Członek partii Schwarzenberga, minister finansów Miroslav Kalousek zauważył, że Czechy nie mogą sobie pozwolić na izolację. - Jeśli Czechy (paktu) nie podpiszą, znajdą się w Europie dwie wyspy: jedno byłe imperium oraz pewien kraj w środku Europy. My, w odróżnieniu od Wielkiej Brytanii, nie jesteśmy byłym imperium i nie mamy kontaktów z powiązaniami finansowymi całego świata - komentował. Czeska Partia Socjaldemokratyczna (CzSSD) uznała tymczasem, że Praga straci kolejną możliwość wpływania na funkcjonowanie Unii Europejskiej. - Powoli zaczyna to wyglądać tak, że nie będzie potrzeby, aby Republika Czeska uczestniczyła w kolejnych szczytach, ponieważ nie przystąpiliśmy do paktu Euro Plus, a teraz nie mamy zamiaru przyłączyć się do paktu fiskalnego. Będziemy takim typem członka, który wiecznie będzie pozostawał za drzwiami, a o podstawowych kwestiach będzie się rozmawiać bez nas - podkreślał wiceszef socjaldemokratów Lubomir Zaoralek. Premierowi wytknął także to, że o swym stanowisku nie poinformował nawet partnerów politycznych. Czesi nie zgodzili się na poniedziałkowym szczycie UE na przystąpienie do paktu fiskalnego, uzasadniając to problemami z jego późniejszą ratyfikacją i niedostateczną możliwością uczestnictwa w szczytach strefy euro.