Gambari ma pojechać do nowej stolicy kraju, Naypyidaw (czyt. Nejpjido), gdzie mają swą siedzibę wojskowe władze kraju. W Birmie od ponad półtora tygodnia trwają masowe protesty przeciwko pogorszeniu się warunków życia po sierpniowych drastycznych podwyżkach cen paliw. Demonstranci, wśród nich mnisi buddyjscy, domagają się też powrotu demokracji w kraju rządzonym od 45 lat przez junty. Władze siłą pacyfikują protesty, strzelając do bezbronnego tłumu. Do tej pory zginęło kilkanaście osób, w tym japoński fotoreporter. Są to największe antyrządowe działania w Birmie od 1988 roku, kiedy to junta brutalnie rozprawiła się z domagającymi się demokracji manifestantami, zabijając w Rangunie trzy tysiące osób.