Nie zawsze jednak taka zabawa kończy się szczęśliwie. W tym roku jeden z widzów zginał po tym, jak jeden z "zaprzęgów" wyrwał się spod kontroli i wpadł w tłum oglądający zawody. Od ostatniego śmiertelnego wypadku minęło 30 lat. Organizatorzy podkreślają, że te zawody sprzyjają upamiętnianiu krajowego dziedzictwa rolniczego. - Postanowiłem "ożywić" zawody wołów, bo krowy przestały być naszym środkiem utrzymania. Nasi potomkowie nie widzą już ich na polach - mówi organizator Arn Yimrod. Tegoroczny zwycięzca triumfował po raz trzeci w ciągu pięciu lat. Jak sam zdradził, do zawodów przygotowywał się dwa tygodnie.