Według sondażu "Washington Post" i telewizji ABC News, gdyby wybory odbyły się dziś, na Obamę zagłosowałoby 49 procent wyborców deklarujących, że na pewno pójdą do urn, a Romneya poparłoby 46 procent. Jest to wynik w granicach błędu statystycznego. Sondaż Instytutu Gallupa przyniósł nieco inny rezultat: 49 procent prawdopodobnych wyborców popiera Romneya, a 47 procent - Obamę. Badania opinii publicznej pokazują też, że poprawia się wizerunek Romneya w oczach Amerykanów. W sondażu "Washington Post" już 62 procent jego zwolenników mówi, że "bardzo entuzjastycznie" popiera jego kandydaturę. Przed debatą telewizyjną w Denver, przegraną przez Obamę, 52 procent fanów republikańskiego kandydata określało swe poparcie dla niego jako entuzjastyczne. Na podobny trend wskazuje sondaż magazynu "Politico" i Uniwersytetu Jerzego Waszyngtona. O ile przed debatą w Denver 47 procent wyborców miało pozytywną opinię o Romneyu, to po debacie ich odsetek wzrósł do 51 procent. Obóz prezydenta od wielu miesięcy przedstawia kandydata republikanów jako multimilionera, który nie płaci należnych podatków i jest obojętny na troski zwykłych ludzi. Piętnuje też częste zmiany stanowiska przez Romneya w najważniejszych kwestiach krajowych i międzynarodowych. Z sondaży wynika też, że Amerykanie są coraz bardziej zadowoleni z sytuacji USA mimo problemów z gospodarką. 42 procent ankietowanych przez "Washington Post" i ABC News powiedziało, że ich zdaniem kraj zmierza w dobrym kierunku. W poprzednich miesiącach odsetek tak oceniających sytuację oscylował zwykle wokół 30 procent. Wzrost tego rodzaju optymizmu sprzyja zwykle w wyborach urzędującym prezydentom. We wtorek wieczorem (w nocy z wtorku na środę czasu polskiego) w Hempstead w stanie Nowy Jork odbędzie się druga debata telewizyjna między Obamą a Romneyem. Obaj politycy intensywnie przygotowują się od kilku dni do tej konfrontacji. Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)