Za naruszenie warunków zwolnienia warunkowego w sprawie narkotykowej, Lawrence Paul Anderson miał spędzić w więzieniu 20 lat. Wyszedł po trzech - po nadzwyczajnym złagodzeniu kary. Anderson opuścił więzienie w styczniu 2021 r. - w lutym został ponownie zatrzymany. Wówczas oskarżono go o dokonanie trzech morderstw. Wyciął serce, podał bliskim Stacja FOX10 przybliża brutalne szczegóły zbrodni w mieście Chickasha. Pierwszą ofiarą mężczyzny była jego 41-letnia sąsiadka Andrea Lynn Blankenship. Anderson zabił ją, a następnie wyciął jej serce. "Trofeum" zabrał do domu swojego wujka i ciotki. Na miejscu ugotował je z ziemniakami, a następnie próbował podać potrawę bliskim. Między domownikami wywiązała się awantura. Anderson śmiertelnie pobił 67-letniego wujka Leona Pye'a oraz jego czteroletnią wnuczkę - Kaoes Yates. Ciotka mężczyzny została przez niego okaleczona - pobił ją i wydłubał oko. Po zatrzymaniu przez policję, Anderson sam poprosił sąd o niewyznaczanie dla niego kaucji. Emocje podczas procesu. "Kto zabija dziecko?" Po ponad dwóch latach procesu strony doszły do porozumienia. Na mocy ugody oskarżony przyznał się do wszystkich zarzucanych czynów. Za zabójstwa, okaleczenie, napaść i pobicie skazano go na potrójne dożywocie bez możliwości przedterminowego zwolnienia. W zamian prokurator Jason Hicks zrezygnował z planów ubiegania się o karę śmierci dla Andersona na prośbę rodzin ofiar. - Nie chcą procesu. Nie chcą siedzieć na sali sądowej i wysłuchiwać wszystkich krwawych szczegółów na temat tego, co stało sięę z ich bliskimi - przekazał Hicks na zwołanej konferencji prasowej. Na sali podczas ogłaszania wyroku była obecna Tasha Yates - matka czteroletniej Kaeos. W pewnym momencie nie wytrzymała emocji i krzyknęła: "Kto zabija dziecko? Kto tak robi?". Po tych słowach wybiegła z sali. Niewybaczalna pomyłka urzędników Złagodzenie kary dla Andersona było możliwe dzięki reformie wymiaru sprawiedliwości i decyzji republikańskiego gubernatora Kevina Stitta. Z ostatniego dochodzenia wynika, że doszło do... pomyłki. Anderson swój pierwszy wniosek o ułaskawienie złożył do stanowej Rady ds. Ułaskawień i Zwolnień Warunkowych w lipcu 2019 r. Został on odrzucony. Jednak w niewytłumaczalny sposób, skazany został wpisany na listę więźniów, którym przysługuje zwolnienie niecały miesiąc później - w sierpniu 2019 r. Zgodnie z przepisami, Anderson nie mógł żłożyć ponownego wniosku w ciągu trzech lat od jego odrzucenia. Nikt nie wychwycił pomyłki, a gubernator przychylił się do rekomendacji Rady. "Delsie Pye oraz rodziny ofiar pozwały Stitta, Radę ds. Ułaskawień i inne organy działanie niezgodne przepisów i naruszenie praw obywatelskich" - informuje FOX10.