Dziś wystawę przedmiotów, które mają być sprzedane otworzył w jednym z hoteli na przedmieściach stolicy, premier Tunezji Hamadi Dżebali. Od jutra licytowanych tam będzie ponad czterdzieści luksusowych samochodów, tysiące ubrań, bibelotów, biżuterii i dzieł sztuki. Cena wywoławcza za garnitury byłego prezydenta to średnio 3 tysiące euro. Rzeczy osobiste jego żony, Leili Trabelsi, znanej z zamiłowania do luksusu też nie są tanie. Jeden z jej płaszczy wyceniono na prawie 4 tysiące euro. Buty pary prezydenckiej, choć głównie markowe, kosztują mniej - ich ceny wahają się od 100 do 300 euro, podczas gdy torebki pani prezydentowej osiągają kwoty do 3 tysięcy euro. Z kolei cena wywoławcza dzieł sztuki, bibelotów, mebli i dywanów dochodzi do 5 tysięcy euro za sztukę. Są tam między innymi: zwierzęta wykonane z kutego złota - lew, puma czy pantera, kryształowe konie, srebrne drzewo oliwne, zabytkowe zegary.... Bilet na jutrzejszą aukcję kosztuje 30 dinarów (15 euro). To bardzo dużo dla przeciętnego mieszkańca Tunezji, gdzie minimalna płaca wynosi 320 dinarów (160 euro), a roczny dochód brutto na jednego mieszkańca to 4070 dolarów. Rewolucja w Tunezji z przełomu 2010 i 2011 roku doprowadziła do odsunięcia od władzy reżimu prezydenta Ben Alego. 14 stycznia ubiegłego roku Ben Ali wraz z rodziną zbiegł do Arabii Saudyjskiej. W kraju został skazany zaocznie na karę dożywotniego więzienia. Nowym władzom Tunezji nie udało się doprowadzić do jego ekstradycji.