- W Pakistanie jest możliwość przeprowadzenia lotów helikopterowych przy użyciu maszyn wojskowych, ale mogą się one wznieść maksymalnie na wysokość 6700 m. Śmigłowce te teoretycznie mogą podnieść poszkodowanego na linie z wysokości ok. 6400 m, bo taka jedna akcja w historii była. Jednak w masywie Broad Peak nie ma możliwości przyziemienia wyżej niż ponad bazą na 4950 m - powiedział Hajzer. Kierownik programu "Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015" zaznaczył, że przeszukiwanie terenu przy pomocy helikoptera o tyle mijało się z celem, że przebywający w środę w okolicach alpiniści Artur Małek i Pakistańczyk Karim Hayyat mieli lepsze możliwości wglądu i obserwacji. Karim prowadził poszukiwania aż na 7700 m. - Cała droga wraz ze szczegółami jest bardzo dobrze widoczna z bazy. Luneta jeszcze wszystko przybliża. Zastosowanie helikoptera praktycznie niewiele by zmieniło - dodał Hajzer. Zwrócił również uwagę, że wezwanie helikoptera i jego start "nie są takie proste" i nigdy nie następują natychmiast, a całość jest poprzedzona długą procedurą. Hajzer odniósł się także do powtarzających się pytań o urządzenia - lokalizatory GPS. "Wyprawa była wyposażona w lokalizator SPOT, który zawsze miał ze sobą Kowalski. Przed atakiem szczytowym SPOT został zgubiony i w czasie wspinaczki zespół nie miał lokalizatorów" - powiedział zdobywca sześciu ośmiotysięczników. Dodał, że SPOT ma dość istotne odchylenia od rzeczywistości, szczególnie w terenie wysokogórskim i nie należy przeceniać jego przydatności. W czwartek wcześnie rano z bazy w kierunku obozu III na 7000 m wyszła dwójka wspinaczy pakistańskich Amin Ullah i Shaheen Baig. Mieli dokonać przeglądu terenu i obserwować wierzchołek góry z innego punktu widzenia. Na noc obaj mieli powrócić do bazy. - Nie mamy jak na razie potwierdzenia, że pakistańscy alpiniści są z powrotem w bazie - poinformował w czwartek o godz. 22 rzecznik wyprawy Grzegorz Chwoła. Kierownik ekspedycji Krzysztof Wielicki powiedział, że nie ma już żadnych szans na uratowanie zaginionych - Kowalskiego i Berbeki. Do bazy zeszli szczęśliwie dwaj inni zdobywcy - Adam Bielecki i Artur Małek. - Są w dobrym zdrowiu. Bardzo mało rozmawiamy. Każdy to przeżywa na swój sposób - przekazał Wielicki.